29 June 2008

A tak się coś jakoś ostatnio nie za bardzo czuję...

Może dlatego, że zdjęc mało robię, a może dlatego, że się nie przykładam do haftowania, a może dlatego, że jestem strasznie zmęczona. Jaki by to nie był powód, fakt jest taki, że coś mi smutno ostatnimi dniami jest. Miejmy nadzieję, że lipiec przyniesie więcej uśmiechu.

28 June 2008

Ptaki jak z Hitchcocka

Wygląda na to, że gołębiaki obgadały nas w okolicy i że nasłały na nas płatnych ptasich morderców. Przedrzeźniacze z rodziny Mimidae zagnieździły się w krzaku na przodzie domu i chyba się tam nawet rozmnożyły, ponieważ są bardzo agresywne. Kilka dni temu chciałam wyciągnąc pocztę ze skrzynki przed wejściem do domu i dwa razy oberwałam od ptaka w tył głowy. :((( Teraz używamy bocznych drzwi, a pocztę wyjmujemy bardzo szybko i w pozycji pochylonej. Poniżej zamieszczam galerię bojowych min i spojrzeń jednego z troskliwych rodziców:
- "Skanowanie okolicy"
- "Oj ty mi się bratku wcale nie podobasz"
- "Drażnisz mnie człowieku. Idź już sobie, bo nie ręczę za siebie"Szkoda tylko, że nie nagrałam bojowych dźwięków, jakie wydaje.

27 June 2008

Smutno...

Dzisiaj dowiedzieliśmy się, że 23 czerwca zginął w Iraku jeden z byłych kadetów Tima, 30-letni kapitan Gregory T. Dalessio. Pokój Jego Duszy.

18 June 2008

Byliśmy dziś z Timem na spacerze nad Delaware River

Lacznosc z Krakowem...

Ci, ktorzy znaja mnie od dawna wiedza o glebokich uczuciach, jakie swojego czasu zywilam do mojego licealnego kolegi, Adama K. I choc teraz Adam jest mezem i ojcem, to zmienil sie niewiele i nadal przede wszystkim jest poeta i muzykiem. Zaluje niezwykle, ze nie moge byc na najblizszym koncercie Jego nowej grupy Tourette, ale Wszystkich moich krakowskich Przyjaciol serdecznie zapraszam we wtorek do klubu PRL przy ulicy Garncarskiej.

14 June 2008

Smak Hollywood

Pobyt w Ameryce ma czasami pewne plusy. Jednym z nich jest mozliwosc obserwowania wydarzen, ktore pozniej beda ogladane na calym swiecie. Tak sie tez stalo w zeszlym tygodniu, kiedy to na kampusie UPenn, tuz obok mojego instytutu, krecono sceny do najnowszego filmu Michaela Bay'a "Transformers 2: Revenge of the Fallen". Ponizej zdjecie "z planu", ktore znalazlam na stronie SuperHeroHype.com. Ponoc Shia LaBeouf tez tam byl. ;)))

Reklama toaletowa

Gdy przyjechałam do Stanów dwa lata temu, zupełnie instynktownie i bez oglądania reklam zaczęłam do naszego domu kupowac papier toaletowy Cottonelle. Zapewne stało się to przede wszystkim dzięki uroczemu szczeniaczkowi, który widnieje na każdym opakowaniu:

Na początku tego roku firma Kimberly-Clark produkująca Cottonelle rozpoczęła ogromną kampanię reklamową pod hasłem "Be kind to your behind", czyli w wolnym, a dosłownym tłumaczeniu "Bądź miły dla swojego tyłka".
Przez dwa miesiące cała stacja kolejowa w Philly była obklejona billboardami reklamującymi papier toaletowy. Hasła utrzymane w dwuznacznym tonie drażniły mnie i za każdym razem, gdy przechodziłam obok nich, myślałam o sfotografowaniu ich i zamieszczeniu na blogu. Ale jak to zwykle ze mną bywa, na stację wpadam i wypadam w ogromnym pośpiechu i nigdy nie znalazłam na to czasu. Kilka tygodni temu ich miejsce zajęła inna kampania, a ja zapomniałam o humorze toaletowym Cottonelle. Tym niemniej jednak, wczoraj po zobaczeniu taksowki, która na dachu miała umieszczone jedno z haseł kampanii: "Błyszczymy tam, gdzie słońce nie dochodzi" (ang. "We shine where the sun don't"), postanowiłam napisac kilka słów. Poszperałam tez trochę w internecie i okazało się, ze nie jestem odosobniona w mych mieszanych uczuciach względem plebejskiego humoru kampanii. Na jednym z blogów znalazłam rowniez zdjęcia posterów z nowojorskiego metra:I w tym całym moim oburzeniu nie chodzi o to, ze ktoś obraza moje uczucia, ale o to, ze jednak publiczna rozmowa na temat wypróznień i komfortu mojego odbytu jest dla mnie po prostu niesmaczna. No ale w sumie mogłam taką formę reklamy przewidziec, gdybym tylko wcześniej uświadomiła sobie, czemu szczeniak zdobi produkty Cottonelle... Angielskie słowo pup (szczenię) bardzo przypomina inne słowo: poop (kupa). Tak więc od samego początku dałam się złapac niewybrednemu żartowi amerykańskich copywriterów. ;)))

04 June 2008

Lęki bardziej lub mniej uzasadnione

Tim zadecydował, że już nie może dłużej czekac i że w końcu musi przyciąc gałęzie drzewu, na którym rezyduje rodzina gołębiaków. Sprawdził, że młode siedzą same w gnieździe, stwierdził, że rodzice pewnie wybrali się na poszukiwanie kolacji i z zapałem zabrał się do roboty. Wybrał najniżej nad chodnikiem zwisającą gałąź i jednym ruchem swojego sprytnego ustrojstwa ją obciął... jak się okazało razem z gołębiakową mamą siedzącą na jej końcu. Ogluszona ptaszyna spadla na chodnik, a tata maleństw szybko do niej podfrunął i delikatnie odprowadził (dosłownie!) pod krzak. W tym samym czasie młodsze z dzieci wyskoczyło z gniazda na najbliżej położoną gałąź. Nieporadnie zaczęło po niej chodzic rozglądając się dokoła i wybierając dalszą drogę. Dosyc sprytnie zaczęło skakac coraz wyżej i wyżej. Po chwili dołączył do niego starszy brat i po krótkiej wspinaczce zasiedli razem gdzieś w połowie wyskości drzewa. Tim ostrożnie, aby jeszcze bardziej nie przestraszyc ptaków, zaczął obcinac dalsze gałęzie. Rodzice młodych ptaków patrzyli na to wszystko z pobliskiego dachu. Po zakończonej pracy poszliśmy razem z Timem do domu i gdy dwie godziny później sprawdziłam drzewo, ani dorosłych, ani młodych gołębiaków już tam nie było. Nie ma ich do tej pory, a minęły już dwa dni... Zamartwiam się tym i dzielę się swoimi obawami z mężem:

Il: A co będzie jak już nigdy nie wrócą?...

Tim: To osiedli się tam kolejna rodzina.

Il: A co się stanie jeśli te gołębiaki rozpowiedzą po okolicy, że nasze drzewo nie jest dobrym miejscem dla dzieci i że my nie jesteśmy dobrymi gospodarzami?...

Tim: Ty to masz chyba jakas obsesje - myslisz ze nawet ptaki o Tobie rozmawiaja...

03 June 2008

Ornitologicznie

Odkryłam wczoraj na ozdobnej śliwie za domem kolejne gniazdo, w którym do wyfrunięcia przygotowują się małe robiny:
A przed domem latac uczy się młodszy z nowych gołębiaków:
Podczas, gdy jego rodzice oddają się czułej toalecie na dachu naszego domu:

Wiosna jest najlepszą ze wszystkich pór roku. :)))

Czytam, słucham, oglądam...

Kolejny "chiński kryminalł" autorstwa Lisy See. Jest to druga częśc serii, więc do przeczytania pozostała mi już tylko pierwsza... Alternatywny porządek czytania. ;)))
Najnowszy album Matchbox Twenty - częściowo nowy, choc w przeważającej części Greatest Hits. No i dobrze. :)))
Ostatnią serię "Seksu w wielkim mieście" w ramach przygotowań do kinowej kontynuacji, którą obowiązkowo nalezży zobaczyc, pomimo złych recenzji... ;)))

02 June 2008

Kopciuszek w sobotę był na balu...

i nawet nie pogubił srebrnych pantofelków z kryształkami od Swarovskiego... ;PPP