29 January 2007
Kasztany najlepsze na... Chestnut Street :)))
Szefowa zabrala nas dzis na kolacje do Le Castagne. Tak w sumie bez okazji, no bo czy okazja mozna nazwac minione juz tak dawno, ze prawie zapomniane, Swieta Bozego Narodzenia?... ;))) Jesli bedzie ktos w okolicy, to polecam Spaghetti alle castagne (spaghetti w kremowym sosie z kasztanow posypane kakao) i tradycyjnie juz w moim przypadku Insalata alla Gorgonzola, czyli zielenina z serem Gorgonzola, orzechami wloskimi prazonymi w cukrze i truskawkowym sosem vinaigrette. Mniam! It's good to be me. ;PPP Tylko zal tych 2 kilogramow, ktore ostatnimi dniami stracilam...
28 January 2007
Twarz Celebrity
Czytalam dzis w pociagu Marie Claire i znalazlam tam link do strony myheritage.com, gdzie mozna porownac swoja twarz z twarzami slawnych osob. Prosze zobaczyc na moj wynik. Cos pieknego. :))) Czy ja naprawde wygladam jak Azjata?...
No ale w sumie co mam powiedziec skoro okazuje sie, iz moj maz ma urode Juliette Binoche. ;PPP
No ale w sumie co mam powiedziec skoro okazuje sie, iz moj maz ma urode Juliette Binoche. ;PPP
26 January 2007
Obrazki z Nowego Swiata
Zima zaczela sie tutaj jakies dwa dni temu pierwszymi platkami sniegu znikajacymi zbyt szybko, by mozna bylo w nie uwierzyc. Dzis tak naprawde doswiadczylismy pierwszych mrozow. -12 stopni Celsjusza. A ja dzieki temu moglam kontynuowac moje badania dotyczace stosunku Amerykanow do zmieniajacych sie por roku:
Czas: Pozne popoludnie styczniowe.
Miejsce: Kampus UPenn, Philadelphia, PA.
Obiekt: Kobieta, lat okolo 20, rasa biala, najprawdopodobiej Amerykanka.
Obserwacja: Abnormalny kolor stop (gleboka czerwien), wynikajacy najprawdopodobniej z faktu, iz Obiekt mial na nogach sandalki - cieniutkie paseczki w kolorze czarno-popielatym na 7-ocentymetrowym obcasie.
Wnioski: Oczywiste ignorowanie praw Przyrody polaczone z ogolnym brakiem wyobrazni.
Perspektywy: Wyginiecie.
Komentarz do powyzszego zapisu (29 stycznia 2007): Lucy twierdzi, iz bylam swiadkiem tzw. walk of shame, czyli tego momentu, gdy dziewczyna po nocy spedzonej ze swiezo spotkanym przystojniakiem musi jakos dotrzec do swojego domu majac na sobie imprezowe ubranie z zeszlego wieczoru... Nie jestem pewna co do tej teorii, gdyz Obiekt maszerowal po kampusie w tych nieszczesnych sandalkach okolo godziny 17... No chyba, ze ten przystojniak byl naprawde warty grzechu... >:P W takim wypadku nalezy tylko zakrzyknac "You Go Girl!". :)))
Czas: Pozne popoludnie styczniowe.
Miejsce: Kampus UPenn, Philadelphia, PA.
Obiekt: Kobieta, lat okolo 20, rasa biala, najprawdopodobiej Amerykanka.
Obserwacja: Abnormalny kolor stop (gleboka czerwien), wynikajacy najprawdopodobniej z faktu, iz Obiekt mial na nogach sandalki - cieniutkie paseczki w kolorze czarno-popielatym na 7-ocentymetrowym obcasie.
Wnioski: Oczywiste ignorowanie praw Przyrody polaczone z ogolnym brakiem wyobrazni.
Perspektywy: Wyginiecie.
Komentarz do powyzszego zapisu (29 stycznia 2007): Lucy twierdzi, iz bylam swiadkiem tzw. walk of shame, czyli tego momentu, gdy dziewczyna po nocy spedzonej ze swiezo spotkanym przystojniakiem musi jakos dotrzec do swojego domu majac na sobie imprezowe ubranie z zeszlego wieczoru... Nie jestem pewna co do tej teorii, gdyz Obiekt maszerowal po kampusie w tych nieszczesnych sandalkach okolo godziny 17... No chyba, ze ten przystojniak byl naprawde warty grzechu... >:P W takim wypadku nalezy tylko zakrzyknac "You Go Girl!". :)))
24 January 2007
Aktualizacja meteo
No i tyle bylo mojej bialej radosci. Swiat wyglada dzis tak, jakby sniegu tu nigdy nie bylo. No i po co ja sie wczoraj tak cieszylam?...
20 January 2007
Polski akcent w wojskowym hipermarkecie
11 January 2007
Tak sie porobilo...
Zimno sie cholera zrobilo!! -4 stopnie pokazal mi dzis rano komputer. Brrrrrr. Niby mamy styczen i taka temperatura powinna byc powodem radosci z tego, ze jest tak cieplo, ale ja sobie troche ponarzekam. W koncu dwa dni temu termometr pokazywal +12. W zwiazku z nagla a niespodziewana zima w srodku stycznia cierpia male zwierzaczki. Szlam dzis rano przez kampus i nagle uslyszalam pisk niesamowity dochodzacy z krzaczka przed Starbucks. Krzaczek taki byl sobie niewielki, a na nim siedziala chyba z setka wrobli z naczapierzonymi piorkami. Siedzialy bardzo blisko siebie i piskaly. Wiewiorki tez teoretycznie od dawna powinny spac, a wciaz jeszcze lataja. A moje drzewo przydomowe w ostatnia niedziele wypuscilo paki, ktore pewnie juz niedlugo zamarazna. Nie lubie swiata w tej postaci... I jeszcze z ostatnich wiadomosci, Bush zdecydowal wyslac do Iraku dodatkowo ponad 21 tysiecy amerykanskich zolnierzy. Nie dosc, ze jest zimno, jest jeszcze i straszno...
07 January 2007
Kolejne pozegnanie z Krakowem - wspomnienie
Zanim zaczelam w piatek plakac u Julii w samochodzie, na Refo zegnalam sie z Dziewczynami (mam nadzieje, ze tym razem zobacze Was i Miasto Nasze Kochane wczesniej niz za rok). A pozniej byla juz tylko runda po Krakowie. Dzieki Juleczko za cierpliwosc i wyrozumialosc. Malo kto jechalby do Biezanowa przez Mistrzejowice. ;PPP
Oderwanie od rzeczywistosci - wspomnienie
Przegladam zdjecia zrobione w Krakowie i sie usmiecham... :)))
Najpierw te zrobione 29 grudnia 2006 jak zawsze na Refo:
Najpierw te zrobione 29 grudnia 2006 jak zawsze na Refo:
Powrot do rzeczywistosci
No i jestem juz z powrotem w naszym slicznym gabinecie i znowu lacze sie z Wami poprzez Internet. Patrze w okno i przypomina mi sie E.T. - "E.T. go home". Nie wiem, gdzie w tej chwili jest moj dom. Tak naprawde czuje jakby istnialy dwie Ilony. Ta krakowska - szalona, bezkompromisowa, ciagle pijana badz tez bezskutecznie probujaca zlapac faze. I ta nowa amerykanska - stonowana, zajmujaca sie domem zona i matka, dobry naukowiec. Obie sa mna. Obie sa wazne. Obie tak samo lubie. I zawsze za ktoras juz bede musiala tesknic. To nie jest zle, ale jest trudne. I jakos bede musiala sobie z tym poradzic. Moze kiedys sie uda. A poki co chcialabym podziekowac Wszystkim, ktorzy znalezli dla mnie czas i usmiech w ciagu tych dwoch ostatnich tygodni. Jestem szczesciara, ze mam takich Przyjaciol jak Wy. Bez Was nie zgine.
Subscribe to:
Posts (Atom)