Dzisiaj upływa dokładnie 10 lat odkąd po raz pierwszy wyjechałam z Polski. Wtedy jeszcze nie była to "poważna" emigracja, jedynie 6-miesięczny wyjazd stypendialny do Amsterdamu. Tym niemniej dał mi on już dośc konkretny przedsmak tego, jak to jest byc daleko od domu, oderwanym od rodziny. Smak poczułam, ale wniosków żadnych nie wyciągnęłam, bo wtedy jeszcze myślałam, że warto jest życ nauką i dla nauki. Bo do uprawiania nauki trzeba miec takie same powołanie jak do bycia księdzem, czy zakonnikiem. A mi już go powoli zaczyna brakowac i niewiele widzę sensu w codziennym siedzeniu w labie.
2 comments:
Ech, Ilona, chyba żartujesz sobie z ludzi. Pipety w dłoń i do boju. A rodzinę, to Ty teraz masz na miejscu, przecież! :-)
Niecala rodzine mam na miejscu, Jedrusiu, a ta czesc, ktora jest tu ze mna dosyc rzadko ogladam w zwiazku z przedluzonymi godzinami pracy 7 dni w tygodniu...
Post a Comment