Tim zadecydował, że już nie może dłużej czekac i że w końcu musi przyciąc gałęzie drzewu, na którym rezyduje rodzina gołębiaków. Sprawdził, że młode siedzą same w gnieździe, stwierdził, że rodzice pewnie wybrali się na poszukiwanie kolacji i z zapałem zabrał się do roboty. Wybrał najniżej nad chodnikiem zwisającą gałąź i jednym ruchem swojego sprytnego ustrojstwa ją obciął... jak się okazało razem z gołębiakową mamą siedzącą na jej końcu. Ogluszona ptaszyna spadla na chodnik, a tata maleństw szybko do niej podfrunął i delikatnie odprowadził (dosłownie!) pod krzak. W tym samym czasie młodsze z dzieci wyskoczyło z gniazda na najbliżej położoną gałąź. Nieporadnie zaczęło po niej chodzic rozglądając się dokoła i wybierając dalszą drogę. Dosyc sprytnie zaczęło skakac coraz wyżej i wyżej. Po chwili dołączył do niego starszy brat i po krótkiej wspinaczce zasiedli razem gdzieś w połowie wyskości drzewa. Tim ostrożnie, aby jeszcze bardziej nie przestraszyc ptaków, zaczął obcinac dalsze gałęzie. Rodzice młodych ptaków patrzyli na to wszystko z pobliskiego dachu. Po zakończonej pracy poszliśmy razem z Timem do domu i gdy dwie godziny później sprawdziłam drzewo, ani dorosłych, ani młodych gołębiaków już tam nie było. Nie ma ich do tej pory, a minęły już dwa dni... Zamartwiam się tym i dzielę się swoimi obawami z mężem:
Il: A co będzie jak już nigdy nie wrócą?...
Tim: To osiedli się tam kolejna rodzina.
Il: A co się stanie jeśli te gołębiaki rozpowiedzą po okolicy, że nasze drzewo nie jest dobrym miejscem dla dzieci i że my nie jesteśmy dobrymi gospodarzami?...
Tim: Ty to masz chyba jakas obsesje - myslisz ze nawet ptaki o Tobie rozmawiaja...
3 comments:
Boskie, po prostu genialne.
No... Nie wiadomo, czy nalezy sie smiac, czy plakac... ;PPP
Zdecydowanie śmiać! To poprawia krążenie i spala kalorie. :-)
Post a Comment