Gdy przyjechałam do Stanów dwa lata temu, zupełnie instynktownie i bez oglądania reklam zaczęłam do naszego domu kupowac papier toaletowy Cottonelle. Zapewne stało się to przede wszystkim dzięki uroczemu szczeniaczkowi, który widnieje na każdym opakowaniu:
Na początku tego roku firma Kimberly-Clark produkująca Cottonelle rozpoczęła ogromną kampanię reklamową pod hasłem "Be kind to your behind", czyli w wolnym, a dosłownym tłumaczeniu "Bądź miły dla swojego tyłka".
Przez dwa miesiące cała stacja kolejowa w Philly była obklejona billboardami reklamującymi papier toaletowy. Hasła utrzymane w dwuznacznym tonie drażniły mnie i za każdym razem, gdy przechodziłam obok nich, myślałam o sfotografowaniu ich i zamieszczeniu na blogu. Ale jak to zwykle ze mną bywa, na stację wpadam i wypadam w ogromnym pośpiechu i nigdy nie znalazłam na to czasu. Kilka tygodni temu ich miejsce zajęła inna kampania, a ja zapomniałam o humorze toaletowym Cottonelle. Tym niemniej jednak, wczoraj po zobaczeniu taksowki, która na dachu miała umieszczone jedno z haseł kampanii: "Błyszczymy tam, gdzie słońce nie dochodzi" (ang. "We shine where the sun don't"), postanowiłam napisac kilka słów. Poszperałam tez trochę w internecie i okazało się, ze nie jestem odosobniona w mych mieszanych uczuciach względem plebejskiego humoru kampanii. Na jednym z blogów znalazłam rowniez zdjęcia posterów z nowojorskiego metra:I w tym całym moim oburzeniu nie chodzi o to, ze ktoś obraza moje uczucia, ale o to, ze jednak publiczna rozmowa na temat wypróznień i komfortu mojego odbytu jest dla mnie po prostu niesmaczna. No ale w sumie mogłam taką formę reklamy przewidziec, gdybym tylko wcześniej uświadomiła sobie, czemu szczeniak zdobi produkty Cottonelle... Angielskie słowo pup (szczenię) bardzo przypomina inne słowo: poop (kupa). Tak więc od samego początku dałam się złapac niewybrednemu żartowi amerykańskich copywriterów. ;)))
Przez dwa miesiące cała stacja kolejowa w Philly była obklejona billboardami reklamującymi papier toaletowy. Hasła utrzymane w dwuznacznym tonie drażniły mnie i za każdym razem, gdy przechodziłam obok nich, myślałam o sfotografowaniu ich i zamieszczeniu na blogu. Ale jak to zwykle ze mną bywa, na stację wpadam i wypadam w ogromnym pośpiechu i nigdy nie znalazłam na to czasu. Kilka tygodni temu ich miejsce zajęła inna kampania, a ja zapomniałam o humorze toaletowym Cottonelle. Tym niemniej jednak, wczoraj po zobaczeniu taksowki, która na dachu miała umieszczone jedno z haseł kampanii: "Błyszczymy tam, gdzie słońce nie dochodzi" (ang. "We shine where the sun don't"), postanowiłam napisac kilka słów. Poszperałam tez trochę w internecie i okazało się, ze nie jestem odosobniona w mych mieszanych uczuciach względem plebejskiego humoru kampanii. Na jednym z blogów znalazłam rowniez zdjęcia posterów z nowojorskiego metra:I w tym całym moim oburzeniu nie chodzi o to, ze ktoś obraza moje uczucia, ale o to, ze jednak publiczna rozmowa na temat wypróznień i komfortu mojego odbytu jest dla mnie po prostu niesmaczna. No ale w sumie mogłam taką formę reklamy przewidziec, gdybym tylko wcześniej uświadomiła sobie, czemu szczeniak zdobi produkty Cottonelle... Angielskie słowo pup (szczenię) bardzo przypomina inne słowo: poop (kupa). Tak więc od samego początku dałam się złapac niewybrednemu żartowi amerykańskich copywriterów. ;)))
No comments:
Post a Comment