To juz czwarty dzien bez komputra w domu... Po pierwszych bardzo ciezkich dniach wypelnionych delirium zespolu odstawienia, przyszlo ukojenie i swoistego rodzaju wdziecznosc za mozliwosc wykonywania zaniedbanych prac domowych. Dotarlam juz nawet do dna koszyka z prasowaniem i wczoraj wieczorem powiesilam w szafie 3 popielate koszule Tima, ktore wypralam chyba ponad rok temu. Dobrze, ze byly na dnie, bo sie przynajmniej nie zakurzyly. ;)))
No comments:
Post a Comment