30 January 2010
29 January 2010
28 January 2010
Wydaje mi się, że mam zdolną pasierbicę...
Nie mam żadnych zdolności plastycznych, moja wiedza na temat sztuki ogranicza się do pewnych ulubionych okresów, ale wiem, co mi się podoba...
19 January 2010
18 January 2010
Chirurdzy...
Na kilka dni przed powrotem Mamy do Krakowa, odwiedziłyśmy historyczny Pennsylvania Hospital. Udało się nam tam między innymi obejrzeć unikatową (i czasowo ograniczoną) wystawę medycznych rysunków Jana Van Rymsdyka. Prace, na pozór podobne w swojej wymowie do eksponatów wystawy Body Worlds Gunthera von Hagensa, zrodziły się jednak z zupełnie innych pobudek.
Precyzyjnie ukazane szczegóły anatomiczne tych pasteli wynikają z chęci poznania ciała ludzkiego przez XVIII-wiecznych chirurgów. Samo wykonanie to czysta sztuka i talent artysty.
Choć sposób pozyskiwania ciał do analiz był zapewne równie kontrowersyjny... Więcej do przeczytania na ten temat znajdziecie tutaj oraz w książce "The Knife Man" autorstwa Wendy Moore.
17 January 2010
Makowy projekt poboczny
Fiolety haftu wiosennego będą niezwykle trudne do zniesienia, więc przyjemnością będzie praca nad makowym obrazem, który w czasie swojego pobytu w Stanach, rozpoczęła moja Mama:
Pory Roku - wejście w fazę końcową
Tuż przed wyjazdem Mamy zdołałam zakończyć haft jesienny. Mając ukończone trzy z czterech obrazów, mogę w tej chwili zacząć myśleć o ich oprawie. :)))
14 January 2010
11 January 2010
09 January 2010
Ladies and Gentleman... Welcome... to... Chicago!...
Dzisiaj odbyłyśmy z Mamą kolejną wyprawę do NYC. Tym razem, żeby zobaczyć sztukę na Broadway'u - "Chicago". Twardy rywal dla ukochanego filmu muzycznego. Trudno powiedzieć, która wersja lepsza. Teatralna ciągle puszczała perskie oko do widza, filmowa cieszyła rozmachem.
05 January 2010
04 January 2010
03 January 2010
02 January 2010
Przyjmuję gratulacje
Po nieomalże 4 latach w Ameryce i za trzecim podejściem, nareszcie mam prawo jazdy!! Nie przeszkodziło mi tym razem nawet solidne przeziębienie. Zaparkowałam tyłem równolegle, włączyłam migacze przy każdym zakręcie i nie przejechałam pod prąd nawet jednego metra. To się nazywa sztuka!! Wiem, wiem, egzamin zdawałam we własnym samochodzie i w dodatku z automatyczną skrzynią biegów, ale i tak jestem z siebie dumna. So, there!... ;PPP
01 January 2010
Po staremu...
Nowy Rok rozpoczęłam może bez fajerwerków, ale za to kichając zawzięcie. Tim zakończył swoje przeziębienie 31 grudnia, natomiast ja rozpoczęłam moje tuż po powrocie z pierwszej styczniowej mszy. Czyli znowu jest tak, jak mówi fistaszkowa Lucy: "Ten rok wcale nie jest lepszy od poprzedniego"...
Kartki z kalendarza nieodwracalnie utracone
Nie ma sensu wypisywanie uroczych herbacianych cytatów z mojego ubiegłorocznego już kalendarza. Tamte miesiące minęły i nic mi ich nie odda. 2 września wydawało mi się, że do "33 razy sztuka" i że po tym jak Mama przywróciła porządek w moim domu, wszystko jakoś się ułoży... We wrześniu wprowadziła się do nas młodsza córka Tima i faktycznie przez miesiąc było ślicznie. Rodzina prawie jak z obrazka, wszyscy uśmiechnięci, katolicka szkoła, wspólne wyjścia do kina. Nieomalże klasyczny przypadek "The Brady Bunch". W połowie października Jessica stwierdziła jednak, że nie chce jej się już myć 2 razy dziennie zębów, zbierać dobrych ocen w szkole i pracować nad nowo zawiązanymi przyjaźniami. Reszta października, listopad i większość grudnia upłynęły jej w związku z tym na pobytach w "centrach kryzysowych", które po usunięciu politycznej poprawności nazwalibyśmy po prostu zakładami zamkniętymi dla nieletnich. Dni spędzone na terapiach, dyskusjach, rozmowach, kłotniach, wrzasku, histerii i obietnicach. Obietnicach, z których nic nie wynika, bo po 8 godzinach sennego spokoju przychodzi kolejna awantura wraz z kolejnymi żądaniami. Wczorajszego Sylwestra spędziliśmy z Mamą i Timem spokojnie w domu - upiekliśmy ciasto, przygotowaliśmy sos żurawinowy, Mama uzupełniła swojego bloga, ja dokończyłam upiększanie collage'u zdjęć rodzinnych, a Timik oglądnął drugą część "Transformersów". Nudny i ciepły wieczór. Taki, jakie lubię najbardziej. A w niedzielę wraca Jessica po tygodniowym pobycie u swojej mamy i już cierpnie mi skóra na karku. Co zafunduje nam tym razem?... Bo wczoraj już dzwoniła do Tima, mówiąc, że "siostra jej nienawidzi, a mama jest na nią wściekła"... Wybaczcie więc proszę za moje okresy milczenia i za zaniedbanie cyklu kartek z kalendarza. Prawdę mówiąc nawet nie pamiętam, czy przekręcałam kartki mojego kalendarza wiszącego w kuchni.
********************************************************
December 2009November 2009
October 2009
Subscribe to:
Posts (Atom)