14 November 2010
12 November 2010
10 November 2010
Aktualizacja zdjęciowa, czyli post mieszany
Zmieniona struktura płciowa i etniczna labu - nadmiar estrogenów został złamany potężną dawką dobrego gatunkowo testosteronu. A szefowa zaczęła piec torty weselne, które wcześniej testuje na nas...
Evey jest nadal szalona, a my niezmiennie pozwalamy jej wchodzić sobie na głowę.08 November 2010
07 November 2010
06 November 2010
Cisza, cisza na blogu całkowita...
Cisza spowodowana przede wszystkim tym, iż zaczęłam żyć "tu i teraz" i to w dodatku w świecie realnym... ;))) Jak niektórzy z Was wiedzą, w marcu moja polska internistka w końcu przekonała mnie do rozpoczęcia leczenia depresji. Pierwszy przepisany mi lek, Lexapro, wraz w 3 tysiącami jednostek witaminy D, uporządkował zarówno stany lękowe, jak i depresyjne. Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów poczułam się silna, swobodna i wolna. Odnalazłam siebie z najlepszych czasów licealnych i studenckich. Na nowo zaczęłam cieszyć się życiem. Wiem, że niektórzy z Was nie wierzą w chemię, ale ja jestem najlepszym dowodem na to, że czasami należy się do niej odwołać, aby odzyskać utracone życie. Nie wiem, kiedy będzie mi wolno odstawić moje "pigułki szczęścia" i prawdę mówiąc boję się tego momentu, ale powoli się do niego przygotowuję. Studiuję poradnik "The Mindful Way through Depression" (pol. "Świadomą drogą przez depresję"), aby móc uwolnić się od chronicznego poczucia nieszczęśliwości. Gdy byłam w samym środku depresji, nawet do głowy nie przyszło mi czytanie jakichkolwiek samo-poradników. Ale jest tak, jak powiedziała mi raz Agnieszka, leki są mi potrzebne do tego, aby mieć wystarczająco dużo siły na pokonanie mojego demona.
Od marca tak wiele dobrego się wydarzyło, choć na początku było mi bardzo ciężko. Pierwszy tydzień z Lexapro zaostrzył stany lękowe. Siedziałam wtedy wciśnięta w róg kanapy i nie mogłam się nawet poruszyć. Po tygodniu zaczęły odrastać mi skrzydła. Jeszcze zdarzały się ataki niepokoju, ale coraz rzadziej i w coraz słabszej formie. Po pół roku nadal się mi przydarzają, ale potrafię już nad nimi zapanować. Logiczne myślenie i medytacyjne techniki oddychania bardzo się tutaj przydają.
Zapanowanie nad rozchwierutanymi emocjami to tylko część ogromnych zmian, które nastąpiły ostatnio w moim życiu. W sierpniu zatrudniłam w labie nowego technika, który również pracuje jako trener osobisty w jednej z lokalnych siłowni. Gdy go poznałam ważyłam 196 funtów (czyli 89 kg). Po trzech miesiącach i kompletnej zmianie nawyków żywieniowych ważę już 175 funtów (79.5 kg), 2 razy w tygodniu chodzę na siłownię podnosić ciężary, energia mnie rozpiera i nieomalże ukończony mam kolejny papier.
W pracy skompletowałam fenomenalną grupę młodych ludzi, którzy pomagają mi produkować wyniki. Niedawno też dostałam ofertę pozostania w labie jako staff scientist, co oczywiście wiąże się z podwyżką. ;PPP A od przyszłego semestru będę również prowadzić laborki z genetyki w Arcadia University.
I nie wspominam już nawet o cudownych wakacjach, na jakie po raz pierwszy od przyjazdu do Stanów pojechaliśmy z Timem. Tygodniowy rejs na Alaskę, który zaowocował 1500 zdjęciami, którymi jeszcze z nikim się nie podzieliłam...
Dużo, dużo dobrego się u mnie dzieje, więc mam nadzieję, że zdołacie wybaczyć mi dłuższe i krótsze okresy milczenia...
Od marca tak wiele dobrego się wydarzyło, choć na początku było mi bardzo ciężko. Pierwszy tydzień z Lexapro zaostrzył stany lękowe. Siedziałam wtedy wciśnięta w róg kanapy i nie mogłam się nawet poruszyć. Po tygodniu zaczęły odrastać mi skrzydła. Jeszcze zdarzały się ataki niepokoju, ale coraz rzadziej i w coraz słabszej formie. Po pół roku nadal się mi przydarzają, ale potrafię już nad nimi zapanować. Logiczne myślenie i medytacyjne techniki oddychania bardzo się tutaj przydają.
Zapanowanie nad rozchwierutanymi emocjami to tylko część ogromnych zmian, które nastąpiły ostatnio w moim życiu. W sierpniu zatrudniłam w labie nowego technika, który również pracuje jako trener osobisty w jednej z lokalnych siłowni. Gdy go poznałam ważyłam 196 funtów (czyli 89 kg). Po trzech miesiącach i kompletnej zmianie nawyków żywieniowych ważę już 175 funtów (79.5 kg), 2 razy w tygodniu chodzę na siłownię podnosić ciężary, energia mnie rozpiera i nieomalże ukończony mam kolejny papier.
W pracy skompletowałam fenomenalną grupę młodych ludzi, którzy pomagają mi produkować wyniki. Niedawno też dostałam ofertę pozostania w labie jako staff scientist, co oczywiście wiąże się z podwyżką. ;PPP A od przyszłego semestru będę również prowadzić laborki z genetyki w Arcadia University.
I nie wspominam już nawet o cudownych wakacjach, na jakie po raz pierwszy od przyjazdu do Stanów pojechaliśmy z Timem. Tygodniowy rejs na Alaskę, który zaowocował 1500 zdjęciami, którymi jeszcze z nikim się nie podzieliłam...
Dużo, dużo dobrego się u mnie dzieje, więc mam nadzieję, że zdołacie wybaczyć mi dłuższe i krótsze okresy milczenia...
26 September 2010
01 August 2010
Rozmyślania za kierownicą w drodze do Filadelfii...
Czy ludzie leworęczni sa również lewonożni?... Jeśli tak, to w jaki sposób radzą sobie oni z prowadzeniem samochodu? Zwłaszcza takiego z automatyczną skrzynią biegów, gdzie poza hamulcem jest tylko jeden pedał umieszczony po prawej stronie...
28 July 2010
Nawet w Ameryce mozna obejrzeć europejski film...
Wspominałam kiedyś na blogu o tym, że razem z Timem przeczytaliśmy z zapartym tchem trylogię Millenium Stiega Larssona. Niedawno znaleźliśmy zaś w księgarni DVD ze szwedzkim filmem na podstawie pierwszej książki. Nie jest to typowe, aby europejskie filmy były tutaj szczególnie eksponowane. Jeszcze bardziej nietypowa jest obecność kina europejskiego w amerykańskich kinowych multipleksach serwujących wyłącznie łatwostrawne produkcje Hollywood. Ale jakimś cudem udało się nam dziś zobaczyć "Dziewczynę, która bawiła się ogniem" w filadelfijskim kinie Ritz Five - kinie, które bardziej przypomina nasze krakowskie ARS, niż jakiekolwiek inne Cinema City... ;)))
13 July 2010
11 July 2010
01 July 2010
27 June 2010
Zmiany w miasteczku ;)))
25 June 2010
Po burzy
Wiem, ze pogoda Was w Polsce w tym roku nie rozpieszcza. Tutaj, pomimo tego, iz jest cieplo i slonecznie, mamy swoje powody do narzekan. Duchota jest niemozebna i wszechobecna. Zmiany temperatur pomiedzy pomieszczeniami klimatyzowanymi a zewnetrzem powoduja uszkodzenia ukladu immunologicznego (i ciezko przechodzone przeziebienia!! buuuu!!). A scierajace sie fronty mas powietrza przemieniaja sie w krotkotrwale acz niezwykle intensywne burze, w czasie ktorych niebo przybiera pozno-nocne kolory i ktorym towarzysza tak silne wiatry, ze az lamia sie stare drzewa na Kampusie Penn...
P.S. A zdjecie to pojawia sie tutaj tylko dzieki temu, iz moj drogi maz w ramach wyciagania mnie z ciezkiego przeziebiena kupil mi nowy telefon Motorola CLIQ z dostepem do Internetu i kamera 5 MP. :)))
10 June 2010
09 June 2010
08 May 2010
Skąd się wzięły rozrzucone nasionka?...
06 May 2010
02 May 2010
Surrealistyczne rozmowy łazienkowe
Tim - obcina paznokcie u stóp; prawa noga oparta o sedes; drzwi otwarte na oścież.
Ja - wchodzę do łazienki w momencie, gdy jeden z obrzynków spada na podłogę.
Ja: Tylko upewnij się, że pozbierałeś wszystkie swoje paznokcie z podłogi.
Tim: Czy Ty masz coś przeciwko moim paznokciom?
Ja: Nie mam nic przeciw Twoim paznokciom, ale nie lubię, gdy wbijają mi się one w nogę.
Tim: Ale one przecież tylko szukają nowej stopy...
Ja - wchodzę do łazienki w momencie, gdy jeden z obrzynków spada na podłogę.
Ja: Tylko upewnij się, że pozbierałeś wszystkie swoje paznokcie z podłogi.
Tim: Czy Ty masz coś przeciwko moim paznokciom?
Ja: Nie mam nic przeciw Twoim paznokciom, ale nie lubię, gdy wbijają mi się one w nogę.
Tim: Ale one przecież tylko szukają nowej stopy...
30 April 2010
27 April 2010
...
Znowu trochę pokantowałam z postami. I to w dodatku tylko obrazkowymi. Ja to już tak mam. I chyba wszyscy zdążyli się do tego przyzwyczaić. Obiecuję, że więcej napiszę jutro. Najpóźniej w weekend. A póki co zostawiam Was ze zdjęciowym wspomnieniem o mnie.
Gładko uczesana tuż po wyjściu od fryzjera, czy dzień później w wersji niechlujnej?... ;PPP
25 April 2010
Zupełnie z zaskoczenia
Byliśmy dzisiaj w Górach Poconos w północnej Pennsylwanii. Odwiedzaliśmy tam ośrodek kolonijny, w którym 4 tygodnie wakacji ma spędzić Jessie.
24 April 2010
Późna wiosna u Mony w New Jersey
17 April 2010
11 April 2010
10 April 2010
03 April 2010
Niekonwencjonalna Wielka Sobota
Dzień spędziliśmy mało świątecznie, ale jednak odświętnie. Koncert Norah Jones i Jej zespołu w Tower Theatre był absolutnie doskonały. Możecie wierzyć w bezstronność mojej opinii, bo do fanów tej artystki jak dotąd się nie zaliczałam...
Zdjęcie autorstwa Aileen Bannon (http://www.philly2philly.com/culture/lens).
17 March 2010
14 March 2010
23 February 2010
Czasami wygląda jak jamnik, ale zazwyczaj to jednak nie...
Im więcej szperam w Internecie, tym bardziej jestem przekonana, iż nie posiadamy takiej sobie zwykłej skundlonej jamniczki miniaturowej, tylko tzw. psa designerskiego (ang. designer dog). Patrząc na dziwne uszy i nazbyt wysokie i mocno umięśnione tylne nogi, nasza Evey jest ni mniej ni więcej, ale Chiweenie - mieszanką Chihuahua i jamnika. ;)))
22 February 2010
Surrealnie...
Wczoraj wieczorem 10-funtowa jamniczka miniaturowa stanęła mi na lewym oku. Jak bezsensownie by to nie brzmialo...
14 February 2010
11 February 2010
Subscribe to:
Posts (Atom)