Tak się jakoś dziwnie życie plecie, że moją pierwszą Barbie dostałam mając lat nieomalże 31... Ale warto było czekac, bo ta rodowita Irlandka w tradycyjnym stroju jest naprawdę urocza. :)))
29 July 2007
Zabawy Rodzinne
Wczoraj dostaliśmy spóźniony prezent z okazji Dnia Dziecka od mojej Mamy. Spóźniony, ponieważ sami mieliśmy go sobie kupic, przestrzegając szczegółowych wytycznych. Ale przez ostatnie dwa miesiące jakoś nie po drodze nam było do sklep zabawkowego. Poniżej możecie podziwiac nasz ambitny puzzlowy zakup - trudny wzór, 1000 kawałków:
27 July 2007
24 July 2007
Przyjezdzamy!!
23 July 2007
22 July 2007
Rodzinnie
Kablowka ponownie jest obecna w naszym domu, wiec moge uzupelniac bloga i wywnetrzniac sie publicznie. Przez te klopoty, ktore mielismy, nie moglam zakomunikowac Wszystkim, ze w ostatni wtorek zadzwonil do mnie moj Ojciec. W poniedzialek dostal list ode mnie i po niespelna 30 godzinach juz dzwonil. Calkiem niezle. Dla tych, ktorzy znaja moja dziwna sytuacje na linii corka-ojciec moze to byc sporym zaskoczeniem. Dla niewtajemniczonych dodam, ze ostatni raz rozmawialam z Ojcem w styczniu 2003. Teraz moze byc juz tylko lepiej. :)))
21 July 2007
To musimy zobaczyc w ten weekend
John Travolta jako Edna Turnblad, matka Tracy (Nikki Blonsky) i zona Wilbura (Christopher Walken)?... Tego nie mozna przepuscic! W niedziele idziemy do kina na "Hairspray". :)))
Color in Progress
Nasze dzieci i woda
16 July 2007
Nie tylko zle wiadomosci dzisiaj
Rozmawiam w tej chwili z Ewa na Gadu-Gadu i dowiaduje sie, ze w Erlangen pojawil sie kolejny zaprzyjazniony Dr. rer. nat. Serdeczne gratulacje, Radim! :))) Bardzo prosze o przeslanie zdjecia w czapce doktorskiej, cobym je tu wkleic mogla. ;)))
Wnerw
W domu nie dziala ZADNE z okien na swiat. Nie ma kablowki. Internet nie dziala. Telefon jest gluchy. I tak jest juz od piatku. Tim godziny spedza na sciganiu naszego operatora kablowki, a oni ciagle do Niego odzwaniaja na numer domowy, ktory nie odpowiada. Co pol godziny sprawdzam poczte glosowa przez internet, zeby dowiedziec sie, co sie dzieje. Koszmar jakis. Jutro beda przekopywac nam podjazd do domu, zeby sprawdzic kabel. Ciekawe co sie wydarzy - uszkodza przy tym rure z gazem, czy moze z woda? Frustracja totalna. A w pracy w dodatku nie dziala mikroskop i moj dzisiejszy plan dnia poszedl sobie do lasu. Tyle ode mnie. Ide sie dalej denerwowac juz na osobnosci.
09 July 2007
Troszke sobie ponarzekam w czasie inkubacji
Bo ja naprawde dzisiaj na to siedzenie po nocy nie zasluzylam. W sobote przez poltorej godziny prasowalam, a potem przez kolejnych 5 bylam w labie. W niedziele zrobilam 3 rundy prania, przygotowalam prezentacje na poniedzialkowe (czyli dzisiejsze) spotkanie labowe, ugotowalam pyszny obiad dla 4 osob, bylam mila i sympatyczna dla wszystkich (wlacznie z 9-letnim diablikiem Nickiem), posprzatalam kuchnie i jadalnie i wymylam 2 lazienki. Dzis wstalam godzine wczesniej niz normalnie, ogolilam nogi i wyprostowalam wlosy, przyszlam do labu godzine i 10 minut wczesniej niz zazwyczaj oraz przedstawilam ciekawy papier na spotkaniu labowym. To wszystko do 11. Ale szefowa widocznie stwierdzila, ze to nie wystarczy i kazala pracowac wiecej. Czyli dluzej, bo niestety szybciej z 16% zelami poliakrylamidowymi sie nie da. No i siedze teraz sama i glowa mnie boli i jestem bardzo nieszczesliwa.
OK, dosc narzekania. Trzeba isc do labu sprawdzic te 4 zele, ktore sie puszczaja juz od 3 godzin.
Zadowolenia szefa celem najwyzszym
Dzisiaj, jak za starych dobrych czasow u Stamma, chyba bede w labie nocowac. Szefowa chce zobaczyc wynik JUTRO. Zero dyskusji. Jedynym co Ja usprawiedliwia jest to, iz Jej jutrzejszy eksperyment zalezy od mojego dzisiejszego. No i poza tym jest szefem...
A na polu jest 36 stopni, wiec moze i lepiej bedzie do nocy poczekac...
05 July 2007
Zycie doktoranta - wspomnienie czy moze nadal rzeczywistosc?...
Ja co prawda nie wracalam wczoraj do labu po pokazie sztucznych ogni, ale to pewnie tylko dlatego, ze do instytutu mam 40 minut pociagiem. Tak czy inaczej w pracy owszem bylam przy lipcowym swiecie...
A tak w ogole, to komiks "Piled Higher and Deeper" pokazuje jak standardowym i przewidywalnym bylo do niedawna moje zycie. Polecam wszystkim, zarowno tym, ktorzy jeszcze sa przed obrona, jak i tym, ktorzy dopiero co sie obronili.
Znalezione w sieci
Przegladalam dzis krakowskie blogi, notes brochy i krakoff.info, i znalazlam tam takie cudo:
Nie da sie ukryc, Polska to kraj przedziwny. Ale i tak za nim tesknie.To czytam
Chwilowo zmuszona zostalam do odstawienia literatury pieknej na rzecz tak fascynujacej lektury:
04 July 2007
Schodzę na psy...
A przynajmniej mój gust filmowy tam zmierza. Przy okazji dzisiejszego święta wybraliśmy się z Timem do kina na "Transformers", filmową wersję kreskówki z lat 80tych. Możecie wierzyc mi, lub nie, ale nawet na tym filmie zdołałam się popłakac. No i co ja mam z sobą zrobic?...
Bliżej domu
Właśnie odkryłam, że w internecie mogę oglądac, niemoalże na bieżąco, lokalne wiadomości z Krakowa. No wiem, że na niewiele mi się to przyda, ale przynajmniej będę miała poczucie kontaktu z domem.
03 July 2007
Bardzo źle znoszę proces starzenia się
No i właśnie w związku z powyższym, dziś rano po nałożeniu pod oczy kremu przeciwzmarszczkowego, wyrwałam sobie 3 (słownie: trzy) siwe włosy z czubka głowy. Było to łatwiejsze niż farbowanie całości.
02 July 2007
Biegając z nożyczkami
Wczoraj Timik dał mi takie małe ustrojstwo, które wygląda jak nożyczki i które służy do przycinania gałęzi drzewom i krzewom. Ślicznie przystrzygłam nasze pochylone drzewo o imieniu "Spooky" (pol. Straszydełko):
Obcinanie gałęzi tak mi się spodobało, że kontynuowałam to zajęcie przez cały wieczór wycinając zeschnięte części krzewu bukszpanowego. Efekt nie nadaje się do publikacji... Nie należy dawac ostrych narzędzi wariatkom. Tim już o tym wie...
P.S. Pomimo mizernych efektów wizaualnych, nadal wierzę, iż zrobiłam krzakowi przysługę. Nie musi już tracic energii na zeschnięte części i może skupic się na produkcji nowych zielonych listków. Jeśli moja teoria się sprawdzi, zamieszczę tutaj zdjęcia "przed i po".
P.S. Pomimo mizernych efektów wizaualnych, nadal wierzę, iż zrobiłam krzakowi przysługę. Nie musi już tracic energii na zeschnięte części i może skupic się na produkcji nowych zielonych listków. Jeśli moja teoria się sprawdzi, zamieszczę tutaj zdjęcia "przed i po".
01 July 2007
Wystawa
Dotarliśmy w końcu na wystawę Ike Taiga i Tokuyama Gyokuran. I chociaż było to wyjście przeze mnie tak ogromnie wyczekiwane, nie rozczarowałam się. Zwoje, wachlarze i parawany czarują i zachwycają. Obrazy i kaligrafia niedoścignione. Kompletny katalog wystawy dostępny do wglądu w naszym salonie. :)))
Wstyd się przyznac...
Wczoraj poszliśmy z Timem do kina na "Szklaną pułapkę 4", czyli na najnowszy film z Brucem Willisem z serii "Die Hard". No i muszę przyznac, że bawiłam się dobrze obserwując zmagania nieśmiertelnego Johna McClane w cyfrowym świecie. A sama idea filmu akcji była cudownym odpoczynkiem od animowanych filmów o pingwinach, które zmuszona byłam oglądac w ostatnich miesiącach...
Subscribe to:
Posts (Atom)