29 March 2008

Całe kwiatki

Niedawno zapytałam Mamy, czy podobają się Jej zdjęcia kwiatów, które zrobiłam ostatnio. Odpowiedziała mi, że nie jest pewna, bo moje zdjęcia ograniczają się wyłącznie do "samych środków". Dlatego też dzisiaj, specjalnie dla mojej ukochanej Mamuni, zamieszczam tutaj zdjęcia kompletnych (!!!) kwiatków razem z listkami i gałązkami. ;)))


28 March 2008

Niezmienna fascynacja nielogicznoscia Ameryki

W Stanach Zjednoczonych nie kupuje sie lekarstw tak jak u nas w aptekach, tylko w wydzielonych sekcjach w drogeriach badz w supermarketach. I to nie jest dziwne z punktu widzenia korporacji, bo zawsze "przy okazji" pacjent wyda troszke wiecej pieniedzy na rzeczy, ktore w danej chwili wydaja sie mu byc niezbedne. A chwila spedzana w oczekiwaniu na przepisany lek zazwyczaj trwa troche, wiec na przyklad ostatnio po zrealizowaniu recepty, oprocz antybiotyku mialam w siatce 2 rozne zele pod prysznic, waciki, filtr do odswiezacza powietrza, krem do skorek, krem do rak dla Tima, tusz do rzes, zyletki dla Samanthy, plyte DVD, kartke urodzinowa i 50 dolarow mniej w portfelu (te filtry mnie wykoncza finansowo!). Co natomiast zapewne zdziwi osoby czytajace ten blog w Polsce, to to, czemu ja na zrealizowanie recepty musialam czekac blisko 20 minut. No coz, w Ameryce nie wierzy sie w zdrowy rozsadek i samoswiadomosc pacjentow i lekarz przepisuje tu okreslona liczbe pigulek na okreslone schorzenie, a farmaceuta te leki odlicza i przeklada do pomaranczowych pojemniczkow, na ktorych wypisane sa dane pacjenta, dane lekarza i dokladny opis wizualny tabletek. Zawsze bardzo mnie denerwuje to, iz nie moge dostac leku fabrycznie zapakowanego i ze ktos moich tabletek dotyka i ze tak naprawde to nigdy nie mam pewnosci, czy w moim pojemniczku jest wlasciwe lekarstwo. Tim niezmiennie uspokaja mnie, powtarzajac, iz zawod farmacety jest jednym z najbardziej odpowiedzialnych i podlega ciaglym kontrolom, wiec o pomylkach, czy zlej woli nie moze byc tu mowy. Powoli wiec godze sie z pomaranczowymi pojemniczkami i z tym, ze nie moge sobie sama pigulki "wycisnac" przez folie aluminowa. Godze sie rowniez z tym, ze gdy po zabiegu u chirurga szczekowego potrzebowalam bardzo silnych lekow przeciwbolowych, to musialam pokazac dowod osobisty i podpisac odbior leku. Rozumiem, ze rowniez musze podpisywac sie, gdy kupuje leki zawierajace pochodne efedryny i ze nie wolno kupic mi wiecej niz dwoch opakowan na raz. Czego zupelnie natomiast nie jestem w stanie pojac przy tym poziomie kontroli lekow, to tego, ze gdy w poniedzialek zadzwonilam do lekarza, aby zapisac sie na wizyte, to pani w rejestracji poprosila mnie o opisanie objawow chorobowych, podanie numeru telefonicznego do mojej apteki i powiedziala, ze lekarz przepisze mi antybiotyk. Faktycznie przepisal, choc recepty na oczy nie widzialam, bo zostala bezposrednio skierowana do apteki. Antybiotyk z serii tych najsilniej dzialajacych wlasnie koncze dzis zazywac. Pomogl mi, bo goraczka spadla i wezly chlonne juz mnie nie bola, ale ja nadal nie wiem, co mi bylo i co powinnam robic, aby taka choroba juz sie do mnie nie przyplatala. Poza tym, skad tak naprawde ta pani w rejestracji wiedziala, ze ja faktycznie jestem chora?... Brak logiki w sluzbie zdrowia, to nie jest li i jedynie polska cecha. Mam nadzieje, ze Was to pocieszy. ;)))

27 March 2008

Czyżbym odkryłam jedną z tajemnic Wszechświata?...

Prześcieradło, pod którym śpimy zawsze spada na prawą stronę, natomiast koc, który jest na nim ułożony ma tendencję do przechyłu w lewą stronę. Tim ciągle się na mnie denerwuje, że odmawiam podłożenia ich brzegów pod materac i nie rozumie, że ja zupełnie nie odczuwam potrzeby spania w kopercie na wznak (amerykańska kultura pościelowo-ręcznikowa wymaga niezwykłego rozwinięcia intelektualnego, którego mi brak). Od kilku dni śpię sama, bo Timik gania po poligonie i śpi sobie w swoim zielonym śpiworze, który jest absolutnie wolny od tendencji przechylnych. Ale w związku z tą Jego nieobecnością odkryłam właśnie, że w sposób cudowny nic mi z łóżka nie spada, choć nie zastosowałam się do żadnego z wyznaczników amerykańskiego ścielenia łóżka... Hmmmmmmm... ;)))

25 March 2008

Już bez złudzeń

Po kilku chwilach zachwytu nad wspaniałością otwierających się przede mną możliwości w portalu nasza-klasa.pl, przyszedł w końcu moment refleksji i opamiętania. Jak zwykle w swym naiwnym entuzjazmie zapomniałam o problemie kluczowym, a mianowicie o tym, że w większości wypadków mam niezwykle wiele powodów, aby NIE utrzymywac kontaktu ze znajomymi ze szkół, do których uczęszczałam. Kilka tygodni temu brałam udział w dyskusji na jednym z forum klasowych i uświadomiłam sobie, że moi koledzy praktycznie wcale się nie zmienili i że nadal niewiele mam z nimi wspólnego. Znowu poczułam się jak wyrzutek klasowy, którego nie zaprasza się na imprezy i wspólne wyjścia. Nie czuję potrzeby ani ponownego przeżywania traumy, jaką był dla mnie pobyt w podstawówce, ani śmiania się z ordynarnych żartów moich kolegów z liceum. Ci, na których mi zależy mają dożywotnie miejsce w moim sercu i mojej książce adresowej na Yahoo! Dzięki Naszej Klasie przybyło tam kilka imion i cieszę się z tego, ale na pewno więcej już nie będę jak cma ciągnąc do piekiełka klasowego, bo to naprawdę mnie nie bawi.

"Oswoic" znaczy "stworzyc więzy"

W ramach oswajania chwastów, które duszą mi azalie i mordują moje krokusy, postanowiłam traktowac je tak samo, jak wszystkie piękne kwiaty w moim ogrodzie. Efekt możecie sami ocenic poniżej.
Może, gdy ich uroda zostanie przeze mnie doceniona, a narcystyczna próżnośc wypełniona, uda się nam dojśc do porozumienia i w końcu zaczniemy życ w zgodnej symbiozie, a nie w związku sado-masochistycznym...

22 March 2008

Wesołych Świąt!

Spokojnych Świąt wypełnionych radością i nadzieją
życzą
Ilona, Timothy, Samie i Jessie

Zabobony

Chyba jednak moja terapia chrzanowa nie działa tak dobrze, jak mi się wydawało, bo obudziłam się dziś z ogromną gulą w gardle po prawej stronie, silnie powiększonym prawem węzłem chłonnym, bolącym prawym uchem i opuchniątą prawą częścią szyi. Wstając powiedziałam Timowi:

Il: Idę wziąśc gorący prysznic, a potem wsadzę sobie w prawe ucho watkę namoczoną w spiytusie.

Tim: Żeby chronic się przed złymi duchami?...

Jak zauważą niektórzy, dzisiejszy post jest zainspirowany rozmowami Anuliny. Serdecznie polecam lekturę tego blogu wszystkim, którzy szukają humoru i uśmiechu w codziennym życiu. :)))

21 March 2008

Medycyna naturalna

Łapie mnie jakieś choróbsko i czuję się do bani. Postanowiłam więc w ramach przygotowań do Świąt podkurowac się trochę w kuchni. Starłam wczoraj własnoręcznie korzeń chrzanu, dostałam po tym w nocy gorączki, a dziś czuję się o niebo lepiej. Czyli jednak coś jest w tych sposobach znachorskich. No nic, przed pójściem do spania pójdę jeszcze zjeśc w związku z tym cebulkę. Dobranoc! ;)))

20 March 2008

Niemożliwośc...

Przeczytałam właśnie w Dzienniku poniższy artykuł i siedzę teraz przed komputerem z otwartą buzią... Czy naprawdę można zastawic w banku Kopiec i krakowskie kamienice?... Na jakiej zasadzie je wyceniano?! Na podstawie wieku, urody, znaczenia historycznego, wysokości?... W głowie mi się to nie mieści.
*************************
środa 19 marca 2008 23:17
Prezydent zastawił w banku Kopiec Kościuszki
Krakowianie łapią się za głowę. Boją się, że skarb i symbol ich miasta - Kopiec Kościuszki - przestanie być dobrem publicznym i przejdzie w ręce banku. Wszystko przez prezydenta Krakowa, Jacka Majchrowskiego, który zastawił ten nietypowy pomnik, by komunalne przedsiębiorstwo mogło się zadłużyć na 22 miliony złotych - pisze "Fakt".
Półtora miliarda złotych miejskich długów - to kwota przerażająca, ale najwyraźniej nie tak bardzo, by władze Krakowa szczególnie się tym przejmowały. W razie finansowego krachu, wierzyciele mają bowiem co zabierać - pisze "Fakt".Kopiec Kościuszki to gwarancja 22 milionów złotych pożyczonych od banku Miejskiemu Przedsiębiorstwu Wodociągów i Kanalizacji, by mogło rozbudować oczyszczalnię ścieków. Legendarny symbol Krakowa zastawiono więc za miejskie ścieki - bulwersuje się gazeta."Fakt" przypomina, że piękny kopiec to niejedyny zastaw za długi. Miejskie kamienice, bloki, a nawet siedziby magistrackich wydziałów zastawiono na kwotę 75 milionów złotych. W sumie miasto winne jest bankom i innym instytucjom ponad miliard złotych.W przeliczeniu na jednego mieszkańca daje to kwotę prawie dwóch tysięcy złotych, wliczając w to noworodki i starców. Pozostaje mieć nadzieję, że prezydent Majchrowski i jego administracja uporają się z długami i przestaną zastawiać kolejne symbole Krakowa - pisze "Fakt".

15 March 2008

Wiosna

Już tutaj jest... :)))


Pocałujcie mnie proszę w nos...

Bo coś ostatnio zła i podminowana chodzę.

12 March 2008

Kwiaty dla Babci

Przysłała je nam siostra Tima wraz z kondolencjami. Myślę, że spodobałyby się Babci. :)))

03 March 2008

Babcia 1924-2008

Po trzech miesiącach niewypowiedzianych cierpień, już jest spokojna...