31 October 2007

Całość (podziękowania, choć dzisiaj w Polsce wszyscy przepraszają...)

Przyjechałam tutaj jako rozsypana nie-ja.
Kawałeczki osoby, które z trudem potrafiły przypomnieć sobie swoją tożsamość.
Po niecałym tygodniu zaczynam dochodzić do siebie.
Odnajdować tą Ilonę, której tak bardzo mi brakowało.
Dziękuję Mamo za niezmienne trwanie.
Dziękuję Julio, Kingo i Agatko za zrozumienie i obiektywny ogląd sytuacji.
Dziękuję Lukas za przyjęcie pierwszych eksplozji i przywrócenie mnie do pionu.
Dziękuję Szabelko za przypomnienie mi o tym, kim naprawdę jestem.
Dziękuję Wszystkim na "Rogu" za radość ze spotkania ze mną.
Dziękuję nieznanym przechodniom za bezinteresowny uśmiech.
Nareszcie wróciłam i już postaram się nie zgubić.
Chyba kupię sobie jutro dobry kompas.

28 October 2007

Świat jest taki malutki

Jakiś czas temu na głównej stronie Onetu był link do Czytelni, gdzie znalazłam krótki opis książki Jacoba Kotowskiego "Rozmowa z Bajką". Napisane było tam między innymi tak: "Zasiadam do tej rozmowy i..... wsiąkam nagle w klimat krakowskiego pubu, poznaję znajomych Kuby, a szczególnie Bajkę". Stwierdziłam wtedy, że chyba wypadałoby w tej mojej ogromnej tęsknocie za Krakowem tę książkę przeczytać. Oczywiście zapomniałam o tym kilka chwil później, bo takie jest moje życie. Jeśli nie zapiszę czegoś od razu w moim notesie, ucieka zbyt szybko.
Wczoraj odwiedzałam Julię i gdy spokojnie sobie siedziałam przed Jej kompem oglądając stare zdjęcia z Refo, nagle przed moim nosem pojawiła się znajoma okładka. Zdziwiona otworzyłam i zobaczyłam tam taką dedykację: "Julii - Przyjaciółce od SERCA - Jacob". Totalnie zdezorientowana spytałm Julki, skąd ma tę książkę i to w dodatku z takim jeszcze wpisem, po czym przewróciłam stronę i zobaczyałm wydrukowaną dedykację "Przyjaciołom z pubu Róg Brackiej i Reformackiej". Julka uśmiechając się, powiedziała: "To jest książka z Refo". I jak się okazuje, ja również znam jej Autora. Wczoraj spotkałam Go ponownie, a dziś już czytam książkę i śmieję się w duchu z tego, że moje życie jest takie pokręcone.

25 October 2007

Chińskie ciasteczko powiedziało

W poniedziałek przed wyjazdem do Polski byłam w chińskiej restauracji na obiedzie, do którego oczywiście dołączone było ciasteczko z przepowiednią. Tym razem mówiło ono tak: "Find release from your cares, have a good time", czyli w wolnym tłumaczeniu: "Oddal się od swoich trosk i baw się dobrze". Spróbuję więc nie myśleć o tym, co zostawiłam w Stanach i cieszyć się powrotem do domu, do rodziny i do przyjaciół. Do zobaczenia!
P.S. A tak w ogóle, to te słowa stukam już z mojego starego komputra, który pamięta nawet tekst mojej pracy magisterskiej. ;PPP

23 October 2007

Za duzo emocji, cholera

Przed chwila poplakalam sie przez telefon agentce LOTu. Jak latwo sie domyslic zwracalam bilet Tima. Ja naprawde zle znosze taki stres. Ale przynajmniej widze, ze dzieki naszemu poswieceniu Jessie sie usmiecha.

22 October 2007

Logiczne tłumaczenie

Chyba wiem, czemu ciąża trwa 9 miesięcy, a proces adopcyjny prawie rok. Do myśli o byciu matką trzeba się po prostu przyzwyczaic. Zostanie rodzicem z dnia na dzień jest bardzo trudne. Przekonuję się o tym w ostatnich dniach na własnej skórze. Ale powoli dochodzę do siebie.
Dziś odrabiałam z Jessie zadanie domowe z języka hiszpańskiego, o którym nie mam bladego pojęcia. Bawiłyśmy się przednio. Boże błogosław Internet, w którym bez problemu znalazłam liczebniki hiszpańskie. ;)))
Jessie przyszła do domu uśmiechnięta i zadowolona, choc bolało Ją ramię po szczepionce na grypę. Wdała się też w ogromną kłótnię ze swoją mamą, co zdaje się potwierdzac teorię, iż Mała powinna zostac na stałe u nas. Zobaczymy co będzie dalej. Póki co dajemy radę. Parzę rumianek gdy boli brzuch, okładam lodem miejsce po zastrzyku, układam do spania 3 miliony małych zabawkowych zwierzątek i Dziecko się do mnie uśmiecha z wdzięcznością. Będzie dobrze.

PiS po wyborach

Artykul z GW. No po prostu cud-miod. :)))
Działaczka PiS krzyczała: Warszawa to hołota!
Dominika Olszewska, Jan Fusiecki
2007-10-22, ostatnia aktualizacja 2007-10-22 14:16
- Warszawa to hołota. Prawdziwej Warszawy już nie ma. Zginęła w Katyniu i Charkowie - krzyczała w kierunku dziennikarzy działaczka PiS podczas wieczoru wyborczego w hotelu Hyatt.
- Tutaj jest warszawka, która nie potrafi nas docenić - wykrzykiwała w kierunku dziennikarzy Anna Rudzka, którą rozzłościły bardzo złe wyniki PiS w Warszawie.
W sztabie PiS-u w ogóle panowało przygnębienie.- PiS zaniedbał elity. Poczuły się dotknięte "wykształciuchami". I przez to Warszawa zagłosowała przeciw nam. To był nasz błąd. Szkoda - podsumował Zbigniew Romaszewski, stołeczny senator PiS.
Polityków partii Jarosława Kaczyńskiego najbardziej zasmuciła wysoka frekwencja w Warszawie. - Wieś nas olała, a Warszawa wykończyła - krzyknął 40-letni działacz w szarym garniturze.
Czarę goryczy przelała informacja, że do urn poszło połowa młodych między 18 a 20 rokiem życia. - O Boże! Młodzi poszli głosować. To jesteśmy pogrzebani - dodał jego kolega.

21 October 2007

Portrecik sobotni

Taki widok cieszy oczy

Poniżej przedstawiam zdjęcie towarzyszące artykułowi w "Dzienniku" na temat Polaków uczestniczących w wyborach poza granicami Polski. Jak zwykle łzy mam w oczach, ale to u mnie normalne.

Która półkula mózgowa jest aktywna?...

Wczoraj Julitka przysłała mi rewelacyjny link. Ciekawa jestem co Wy widzicie na obrazku towarzyszącym artykułowi. Dla mnie tancerka porusza się ruchem zgodnym z ruchem wskazówek zegara i dużo wysiłku kosztuje mnie zmiana jej kierunku. Czy oznacza to, iż powinnam porzucic karierę naukową na rzecz filozofii?... Zagwozdka.
Co ciekawsze, w moim domu tylko jedna z trzech obecnych osób widzi, że tancerka obraca się w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara.

20 October 2007

Glos dla POlski


Ja juz dzisiaj oddalam swoj glos. Milej niedzielnej wizyty w lokalu wyborczym Wszystkim zycze. :)))

Ja nie chcę dorastac

Na chwilę obecną sytuacja wygląda tak, że Jessie zostaje z nami co najmniej do Bożego Narodzenia. W tym czasie będziemy Ją obserwowac i zadecydujemy razem z lekarzem, czy Mała faktycznie ma ADHD, czy nie. Póki co, z tego, co czytam, to nie wydaje mi się. Jessie nie ma ani problemów w szkole (zbiera same czwórki i piątki), ani nie wdaje się w konflikty z innymi dziecmi. Dzisiaj rozpoczynamy trzeci dzień naszego eksperymentu. Mała jest nadal w stanie szoku - chodzi po domu z szeroko otwartymi oczami, jakby była tu po raz pierwszy i prawie wcale nie mruga tak intensywnie obserwuje to, co się wokół Niej dzieje. Tym niemniej już po dwóch dniach mówi o naszym domu "home", a o domu swojej mamy "mommy's house", choc do tej pory zawsze było odwrotnie. Zobaczymy co będzie dalej, ale wygląda na to, że już niedługo będę musiała podjąc pracę jako step-mom (słowo "macocha" nie przechodzi mi przez gardło) w pełnym wymiarze godzin. Czy jestem na to gotowa?...

19 October 2007

Ostrze juz sobie zeby

W najblizszy czwartek rozpoczynaja sie w Krakowie 11 Targi Ksiazki i ja na nich rowniez bede. Szukajcie mnie w sobote kolo poludnia w okolicach stoiska Wydawnictwa Literackiego, gdzie odbywac sie bedzie spotkanie z Olga Tokarczuk. WL wydalo wlasnie najnowsza ksiazke Pani Olgi zatytulowana "Bieguni". Odsylam Wszystkich do recenzji w GW.

Kłopoty w raju

Jessie, młodsza córka Tima, została określona jako dziecko z ADHD po tym, jak płakała i krzyczała i biła swoją matkę przez trzy dni z rzędu. Psychiatra zarządził również, że Mała chwilowo nie może wrócic do domu matki, bo tam się Jej objawy nasilają. Więc od wczoraj mamy biedne, umęczone i kompletnie zdezorientowane dziecko u nas. Jessie zupełnie w tej chwili nie wie, co się z Nią dzieje. Nie wie, kogo kocha, a kogo nienawidzi. Nie wie, kto ją kocha, a kto nie. Taki biedny, mały 10-letni skrzat, który ściska poduszkę zrobioną przez mamusię i który jednocześnie mówi, że mama bardziej kocha Jej siostrę niż Ją.
W tym momencie trwają konsultacje z pediatrą, po których zapadnie decyzja, czy Jessie może rozpocząc leczenie farmakologiczne. Poza tym, w czasie, gdy Jessica jest u nas dowiemy sie, co faktycznie jest zapalnikiem Jej zachowan. Czy jest to rzeczywiscie Jej matka, czy tez jest to stres zwiazany z tzw. prawdziwym zycie, gdzie dorosli pracuja, a dzieci chodza do szkoly.
Rozpoczęcie leczenia (czy to poprzez podanie lekow, czy tez dzieki zmianie otoczenia) i w konsekwencji poprawa zdrowia Jessie, to oczywiście najlepsza z możliwych wiadomośc. Ale jak za każdą dobrą wiadomośc trzeba zapłacic za nią wysoką cenę... Timothy najprawdopodobniej nie będzie mógł ze mną do Krakowa przyjechac w tym roku.

18 October 2007

Obowiazkowa wizyta w Washington D.C.

Dobrze jest przegladac prase. :))) Z ostatniego numeru magazynu TIME dowiedzialam sie o wystawie prac J.M.W. Turnera w National Gallery of Art, znajdujacej sie w Washington D.C. Nie bylam jeszcze w stolicy Stanow Zjednoczonych, wiec tym bardziej ciesze sie, ze znalazlam ku temu pretekst.
Obraz: J.M.W. Turner “Slave Ship” 1840

Czy bycie laureatem Nagrody Nobla oznacza bycie madrym czlowiekiem?...

James Watson po raz kolejny wzbudza kontrowersje, stwierdzajac tym razem, iz murzyni sa mniej inteligentni od ludzi bialych. Ponizej wklejam artykul, ktory wczoraj ukazal sie w brytyjskim dzienniku The Independent.
Fury at DNA pioneer's theory: Africans are less intelligent than Westerners
Celebrated scientist attacked for race comments: "All our social policies are based on the fact that their intelligence is the same as ours - whereas all the testing says not really"
By Cahal Milmo

Published: 17 October 2007

One of the world's most eminent scientists was embroiled in an extraordinary row last night after he claimed that black people were less intelligent than white people and the idea that "equal powers of reason" were shared across racial groups was a delusion.
James Watson, a Nobel Prize winner for his part in the unravelling of DNA who now runs one of America's leading scientific research institutions, drew widespread condemnation for comments he made ahead of his arrival in Britain today for a speaking tour at venues including the Science Museum in London.
The 79-year-old geneticist reopened the explosive debate about race and science in a newspaper interview in which he said Western policies towards African countries were wrongly based on an assumption that black people were as clever as their white counterparts when "testing" suggested the contrary. He claimed genes responsible for creating differences in human intelligence could be found within a decade.
The newly formed Equality and Human Rights Commission, successor to the Commission for Racial Equality, said it was studying Dr Watson's remarks " in full". Dr Watson told The Sunday Times that he was "inherently gloomy about the prospect of Africa" because "all our social policies are based on the fact that their intelligence is the same as ours – whereas all the testing says not really". He said there was a natural desire that all human beings should be equal but "people who have to deal with black employees find this not true".
His views are also reflected in a book published next week, in which he writes: "There is no firm reason to anticipate that the intellectual capacities of peoples geographically separated in their evolution should prove to have evolved identically. Our wanting to reserve equal powers of reason as some universal heritage of humanity will not be enough to make it so."
The furore echoes the controversy created in the 1990s by The Bell Curve, a book co-authored by the American political scientist Charles Murray, which suggested differences in IQ were genetic and discussed the implications of a racial divide in intelligence. The work was heavily criticised across the world, in particular by leading scientists who described it as a work of " scientific racism".
Dr Watson arrives in Britain today for a speaking tour to publicise his latest book, Avoid Boring People: Lessons from a Life in Science. Among his first engagements is a speech to an audience at the Science Museum organised by the Dana Centre, which held a discussion last night on the history of scientific racism.
Critics of Dr Watson said there should be a robust response to his views across the spheres of politics and science. Keith Vaz, the Labour chairman of the Home Affairs Select Committee, said: "It is sad to see a scientist of such achievement making such baseless, unscientific and extremely offensive comments. I am sure the scientific community will roundly reject what appear to be Dr Watson's personal prejudices.
"These comments serve as a reminder of the attitudes which can still exists at the highest professional levels."
The American scientist earned a place in the history of great scientific breakthroughs of the 20th century when he worked at the University of Cambridge in the 1950s and 1960s and formed part of the team which discovered the structure of DNA. He shared the 1962 Nobel Prize for medicine with his British colleague Francis Crick and New Zealand-born Maurice Wilkins.
But despite serving for 50 years as a director of the Cold Spring Harbor Laboratory on Long Island, considered a world leader in research into cancer and genetics, Dr Watson has frequently courted controversy with some of his views on politics, sexuality and race. The respected journal Science wrote in 1990: "To many in the scientific community, Watson has long been something of a wild man, and his colleagues tend to hold their collective breath whenever he veers from the script."
In 1997, he told a British newspaper that a woman should have the right to abort her unborn child if tests could determine it would be homosexual. He later insisted he was talking about a "hypothetical" choice which could never be applied. He has also suggested a link between skin colour and sex drive, positing the theory that black people have higher libidos, and argued in favour of genetic screening and engineering on the basis that " stupidity" could one day be cured. He has claimed that beauty could be genetically manufactured, saying: "People say it would be terrible if we made all girls pretty. I think it would great."
The Cold Spring Harbor Laboratory said yesterday that Dr Watson could not be contacted to comment on his remarks.
Steven Rose, a professor of biological sciences at the Open University and a founder member of the Society for Social Responsibility in Science, said: " This is Watson at his most scandalous. He has said similar things about women before but I have never heard him get into this racist terrain. If he knew the literature in the subject he would know he was out of his depth scientifically, quite apart from socially and politically."
Anti-racism campaigners called for Dr Watson's remarks to be looked at in the context of racial hatred laws. A spokesman for the 1990 Trust, a black human rights group, said: "It is astonishing that a man of such distinction should make comments that seem to perpetuate racism in this way. It amounts to fuelling bigotry and we would like it to be looked at for grounds of legal complaint."

IV RP - Reaktywacja

Serdecznie dziękuję Agnieszce za link do tego nieoficjalnego spotu wyborczego. I przypominam wszystkim o KONIECZNOŚCI uczestniczenia w wyborach. Każdy głos jest ważny. Nie można pozwolic, aby ktoś nam go odbierał.

16 October 2007

Jeszcze jeden wpis po koncercie

Przed chwilą dostałam zawiadomienie, iż na stronie Tori dostępny jest oficjalny bootleg (ten zlepek kupy się nie trzyma) z zapisem wczorajszego koncertu. No i już mam go na swoim iPodzie. :))) I jeszcze dodatkowo kilka bonusów:




14 lat z Tori

Muzyka Tori Amos towarzyszy mi od 1993 roku, kiedy to mój przyjaciel Łukasz przyniósł mi przegrany na kasetę album "Under The Pink". O zobaczeniu Jej występu marzyłam mniej więcej od tego samego czasu. Jakoś nigdy nie było mi na niego po drodze, bo albo Warszawa była za daleko, albo daty nie pasowały. Wczoraj nareszcie zdołałam to marzenie spełnic i zobaczyc w Tower Theater koncert promujący najnowszą płytę "American Doll Posse". Trudno w to uwierzyc, ale głos Tori na żywo brzmi jeszcze piękniej niż na płytach. Tori w trakcie występu przeplatała utwory z nowej płyty z tymi starszymi, pochodzącymi między innymi z "Little Earthquakes" i "Under The Pink". Poniżej zamieszczam kilka zdjęc, które udało mi się zrobic z mojego miejsca na balkonie. Początek koncertu - Tori jako Santa wykonuje "Body and Soul".
Już rudowłosa Tori w trakcie wykonywania "Crucify".



Drugi bis kończący koncert - "Bouncing Off Clouds"

14 October 2007

Granice poznania, granice przyzwoitosci...

Im dluzej jestem tutaj w Stanach, tym wieksze mam poczucie, ze moja znajomosc angielskiego jest niedostateczna. Zastanawiam sie ciagle, kiedy w koncu bede mogla powiedziec, ze znam ten jezyk. Angielskiego idiomy i powiedzenia doprowadzaja mnie do bolu glowy w taki sam zreszta sposob, jak zmieniajacy pod moja nieobecnosc jezyk mlodych Polakow. Ale choc polska nowomowe jakos jestem w stanie sobie przyswoic w czasie moich krotkich wizyt w Polsce, bo przeciez znam dobrze polska rzeczywistosc, kulture i historie, to z amerykanskimi wyrazeniami mam niekiedy powazny problem.
W piatek do bialej goraczki doprowadzila mnie moja szefowa, ktora uzyla w rozmowie ze mna nastepujacego wyrazenia: "give someone enough rope to hang themselves". Po przetlumaczeniu dostaje cos takiego: "daj komus wystarczajaco dlugi sznurek, aby mogl sie na nim powiesic". Podaje znaczenie tego idiomu za slownikiem Cambridge: "to allow someone to do what they want to, knowing that they will probably fail or get into trouble", czyli "pozwolic komus robic to, co chce, wiedzac iz najprawdopodobniej poniesie porazke badz wpedzi sie swoim postepowaniem w klopoty". Dosyc okrutne, nieprawdaz? Moja intuicja podpowiedziala mi, iz oznacza to po prostu "wystawic kogos", ale Tim mowi mi, ze nie w Stanach i nie w jezyku angielskim. Bo tutaj wystawic kogos (czyli "set sb up") oznacza "oszukac kogos, aby zrobil cos lub zeby sprawial wrazenie winnego czynu, ktory nie popelnil". W moim odczuciu roznica jest bardziej niz subtelna.

Kolejny zmarnowany weekend

Znowu cala sobote i niedziele spedzilam w labie. Nie chcialo mi sie samej siedziec w domu, wiec postanowilam troche nadgonic robote przed wyjazdem. Tim przez caly weekend ma zajecia na kursie, ktory pozwoli Mu awansowac na podpulkownika, wiec rodzina na moim pracoholizmie tym razem nie ucierpiala.
Siedze sobie tutaj, mam milion pieciominutowych inkubacji i mam w zwiazku z tym czas na buszowanie po sieci. Znalazlam kilka ciekawych blogow. Do jednego z nich, prowadzonego przez Romana J. juz podrzucilam Wam link po prawej stronie. Z niezdefiniowanego powodu spodobalo mi sie to, o czym tam sie subiektywnie pisze. Ladnym jezykiem, z ktorego bije jakies takie sympatyczne ciepelko. Zastanowia mnie rowniez to, ze choc idea blogu Romana jest taka sama jak moja (oba maja na celu przedstawienie subiektywnego obrazu wlasnej rzeczywistosci), to On ma duzo wiekszy niz ja odzew ze strony czytelnikow. No coz, widac robie cos nie tak. Bede musiala sie nad tym powaznie zastanowic.
A poki co, zyczej dobrej nocy tym, co za Wielka Woda oraz slonecznej niedzieli tym, co w Kalifornii.

13 October 2007

Zdziecinniala staruszka

Zapomnialam napisac, ze w zeszla niedziele Jessie wybierala film, na ktory szlismy do kina. Nasza najmlodsza chciala zobaczyc "The Game Plan" - familijna komedie o popularnym zawodniku NFL, ktory pewnego dnia dowiaduje sie, ze ma 8-letnia corke, ktora ma sie opiekowac. Przewidywalny scenariusz nie odebral nam przyjemnosci ogladania. Zwlaszcza, ze Dwayne "The Rock" Johnson zawsze dobrze wyglada na ekranie.

12 October 2007

Okrutne buty

Co prawda moj blog nie nalezy do serii "Fashionista Diary", ale tego nie moge sobie podarowac. Dostalam dzis newsletter z New York Times'a, w ktorym mozna znalezc ten oto link, a w nim miedzy innymi takie zdjecia (wybralam te najbardziej dla mnie szokujace):
Projektant: Antonio Berardi. Zdjecie: Etienne Tordoir

Projektant: Alexander McQueen. Zdjecie: Jean-Luce Huré dla The New York Times
Projektant: Yves Saint Laurent. Zdjecie: Don Ashby i Olivier Claisse/Firstview

11 October 2007

Nie polecam

Niezwykle jestem rozczarowana właśnie przeczytaną książką pt. "Skinny Bitch", o której wcześniej wspominałam. Myślałam, że kupuję pozycję, która przemówi do rozsądku mojemu otłuszczonemu mózgowi i zmusi do bardziej racjonalnej diety, a tymczasem książka jest li i jedynie wegańską propagandą. W dodatku najprawdopodobniej opłaconą przez producentów organicznej i wegańskiej żywności. No cóż, zdarza się i tak.
W tonie bardziej pozytywnym donoszę, iż dzisiaj jest czwarty dzień porannych treningów. Nadal udaje mi się wstawac o 5 rano. Na wadze zmiany niewielkie, ale mięśni tak jakby na mnie jest trochę więcej. ;)))

Z cyklu "Dobre Rady Charliego Browna": Depresja

08 October 2007

Zmiany w trybie zycia

Tim postanowil kopnac moj metabolizm w cztery litery i obudzil mnie dzis o 5 rano. Na spacerek wyszlismy o 5:20 w ciemna noc i wrocilismy o 6:15, gdy nadal bylo ciemno.
A z wlasnej juz inicjatywy czytam teraz ksiazke pt. "Skinny Bitch", czyli po naszemu "Chuda Suka". Napisana niezwykle bezposrednim i dosadnym, czasami wrecz obrazliwym jezykiem mowi o tym, co w dietetyce jest oczywiste i znane, ale o czym warto sobie przypomniec. A niektore rzeczy rowniez uswiadomic. Bo jak sie okazuje zasad zywieniowych z Europy nie moge tutaj stosowac ot tak sobie. Przekonalam sie o tym na wlasnej skorze.

07 October 2007

Miło przeczytac...

Dziękuję serdecznie Ewie, za przesłanie tego linka do "Polityki". Dobrze jest przeczytac o kimś, kogo się zna, że zostaje on doceniony za swoją pasję, konsekwencję i wiedzę. UJot i Uni Erlangen górą, moi mili! :)))

06 October 2007

Sobota

Dzień upływa mi na prasowaniu połączonym z oglądaniem kolejnych odcinków serialu "Oficerowie". Wiem, wiem, nie jestem na bieżąco, bo Wy teraz pewnie oglądacie "Ekipę", ale kiedyś może uda mi się Was dogonic. ;)))

Rosa poranna




05 October 2007

Obserwujac zmieniajacy sie swiat...

Wiewiorki jakies takie bardzo pulchne sie juz zrobily. W zeszlym roku tak wygladaly dopiero w listopadzie. Miejmy nadzieje, ze nie oznacza to, iz zima pojawi sie w tym roku wczesniej.