Znowu cala sobote i niedziele spedzilam w labie. Nie chcialo mi sie samej siedziec w domu, wiec postanowilam troche nadgonic robote przed wyjazdem. Tim przez caly weekend ma zajecia na kursie, ktory pozwoli Mu awansowac na podpulkownika, wiec rodzina na moim pracoholizmie tym razem nie ucierpiala.
Siedze sobie tutaj, mam milion pieciominutowych inkubacji i mam w zwiazku z tym czas na buszowanie po sieci. Znalazlam kilka ciekawych blogow. Do jednego z nich, prowadzonego przez Romana J. juz podrzucilam Wam link po prawej stronie. Z niezdefiniowanego powodu spodobalo mi sie to, o czym tam sie subiektywnie pisze. Ladnym jezykiem, z ktorego bije jakies takie sympatyczne ciepelko. Zastanowia mnie rowniez to, ze choc idea blogu Romana jest taka sama jak moja (oba maja na celu przedstawienie subiektywnego obrazu wlasnej rzeczywistosci), to On ma duzo wiekszy niz ja odzew ze strony czytelnikow. No coz, widac robie cos nie tak. Bede musiala sie nad tym powaznie zastanowic.
A poki co, zyczej dobrej nocy tym, co za Wielka Woda oraz slonecznej niedzieli tym, co w Kalifornii.
No comments:
Post a Comment