10 November 2010

Aktualizacja zdjęciowa, czyli post mieszany

Koszyk osoby nadzorowanej przez osobistego trenera - białko, białko, białko i dużo warzyw.
Zmieniona struktura płciowa i etniczna labu - nadmiar estrogenów został złamany potężną dawką dobrego gatunkowo testosteronu. A szefowa zaczęła piec torty weselne, które wcześniej testuje na nas...
Evey jest nadal szalona, a my niezmiennie pozwalamy jej wchodzić sobie na głowę.
Mój tegoroczny tort urodzinowy był miniaturkowy, ale "Sto Lat" śpiewało mi co najmniej 50 osób. No i widok przepływających za oknem kier lodowcowych na zawsze pozostanie w mojej pamięci.
Storczyk szykuje się do ponownego kwitnienia. Chwalę się tym wszystkim niesamowicie, ponieważ w swoim życiu zabiłam już 3 orchidee...

06 November 2010

Cisza, cisza na blogu całkowita...

Cisza spowodowana przede wszystkim tym, iż zaczęłam żyć "tu i teraz" i to w dodatku w świecie realnym... ;))) Jak niektórzy z Was wiedzą, w marcu moja polska internistka w końcu przekonała mnie do rozpoczęcia leczenia depresji. Pierwszy przepisany mi lek, Lexapro, wraz w 3 tysiącami jednostek witaminy D, uporządkował zarówno stany lękowe, jak i depresyjne. Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów poczułam się silna, swobodna i wolna. Odnalazłam siebie z najlepszych czasów licealnych i studenckich. Na nowo zaczęłam cieszyć się życiem. Wiem, że niektórzy z Was nie wierzą w chemię, ale ja jestem najlepszym dowodem na to, że czasami należy się do niej odwołać, aby odzyskać utracone życie. Nie wiem, kiedy będzie mi wolno odstawić moje "pigułki szczęścia" i prawdę mówiąc boję się tego momentu, ale powoli się do niego przygotowuję. Studiuję poradnik "The Mindful Way through Depression" (pol. "Świadomą drogą przez depresję"), aby móc uwolnić się od chronicznego poczucia nieszczęśliwości. Gdy byłam w samym środku depresji, nawet do głowy nie przyszło mi czytanie jakichkolwiek samo-poradników. Ale jest tak, jak powiedziała mi raz Agnieszka, leki są mi potrzebne do tego, aby mieć wystarczająco dużo siły na pokonanie mojego demona.
Od marca tak wiele dobrego się wydarzyło, choć na początku było mi bardzo ciężko. Pierwszy tydzień z Lexapro zaostrzył stany lękowe. Siedziałam wtedy wciśnięta w róg kanapy i nie mogłam się nawet poruszyć. Po tygodniu zaczęły odrastać mi skrzydła. Jeszcze zdarzały się ataki niepokoju, ale coraz rzadziej i w coraz słabszej formie. Po pół roku nadal się mi przydarzają, ale potrafię już nad nimi zapanować. Logiczne myślenie i medytacyjne techniki oddychania bardzo się tutaj przydają.
Zapanowanie nad rozchwierutanymi emocjami to tylko część ogromnych zmian, które nastąpiły ostatnio w moim życiu. W sierpniu zatrudniłam w labie nowego technika, który również pracuje jako trener osobisty w jednej z lokalnych siłowni. Gdy go poznałam ważyłam 196 funtów (czyli 89 kg). Po trzech miesiącach i kompletnej zmianie nawyków żywieniowych ważę już 175 funtów (79.5 kg), 2 razy w tygodniu chodzę na siłownię podnosić ciężary, energia mnie rozpiera i nieomalże ukończony mam kolejny papier.
W pracy skompletowałam fenomenalną grupę młodych ludzi, którzy pomagają mi produkować wyniki. Niedawno też dostałam ofertę pozostania w labie jako staff scientist, co oczywiście wiąże się z podwyżką. ;PPP A od przyszłego semestru będę również prowadzić laborki z genetyki w Arcadia University.
I nie wspominam już nawet o cudownych wakacjach, na jakie po raz pierwszy od przyjazdu do Stanów pojechaliśmy z Timem. Tygodniowy rejs na Alaskę, który zaowocował 1500 zdjęciami, którymi jeszcze z nikim się nie podzieliłam...
Dużo, dużo dobrego się u mnie dzieje, więc mam nadzieję, że zdołacie wybaczyć mi dłuższe i krótsze okresy milczenia...

26 September 2010

Bardzo krótka notka-niemotka

Po to tylko, aby pokazać, iż nadal żyję i mam się dobrze... Obiecuję zacząć się odzywać ponownie już wkrótce. :)))

01 August 2010

Rozmyślania za kierownicą w drodze do Filadelfii...

Czy ludzie leworęczni sa również lewonożni?... Jeśli tak, to w jaki sposób radzą sobie oni z prowadzeniem samochodu? Zwłaszcza takiego z automatyczną skrzynią biegów, gdzie poza hamulcem jest tylko jeden pedał umieszczony po prawej stronie...

28 July 2010

Nawet w Ameryce mozna obejrzeć europejski film...

Wspominałam kiedyś na blogu o tym, że razem z Timem przeczytaliśmy z zapartym tchem trylogię Millenium Stiega Larssona. Niedawno znaleźliśmy zaś w księgarni DVD ze szwedzkim filmem na podstawie pierwszej książki. Nie jest to typowe, aby europejskie filmy były tutaj szczególnie eksponowane. Jeszcze bardziej nietypowa jest obecność kina europejskiego w amerykańskich kinowych multipleksach serwujących wyłącznie łatwostrawne produkcje Hollywood. Ale jakimś cudem udało się nam dziś zobaczyć "Dziewczynę, która bawiła się ogniem" w filadelfijskim kinie Ritz Five - kinie, które bardziej przypomina nasze krakowskie ARS, niż jakiekolwiek inne Cinema City... ;)))

13 July 2010

Prawie jak człowiek...

Niedzielny relaks w ulubionym fotelu:

01 July 2010

Jak za dawnych czasow...

13-godzinny dzien w labie... Czuje sie, jakbym znowu byla na doktoracie...

27 June 2010

Zmiany w miasteczku ;)))

Osiol - zwierze podobne do konia, na przelomiu wieku XVII i XIX uzywane przy splawie drewna kanalami. Rowniez Kanalem Delaware... I stad nowa rzezba w naszym malym miasteczku.

25 June 2010

Po burzy

Wiem, ze pogoda Was w Polsce w tym roku nie rozpieszcza. Tutaj, pomimo tego, iz jest cieplo i slonecznie, mamy swoje powody do narzekan. Duchota jest niemozebna i wszechobecna. Zmiany temperatur pomiedzy pomieszczeniami klimatyzowanymi a zewnetrzem powoduja uszkodzenia ukladu immunologicznego (i ciezko przechodzone przeziebienia!! buuuu!!). A scierajace sie fronty mas powietrza przemieniaja sie w krotkotrwale acz niezwykle intensywne burze, w czasie ktorych niebo przybiera pozno-nocne kolory i ktorym towarzysza tak silne wiatry, ze az lamia sie stare drzewa na Kampusie Penn...

P.S. A zdjecie to pojawia sie tutaj tylko dzieki temu, iz moj drogi maz w ramach wyciagania mnie z ciezkiego przeziebiena kupil mi nowy telefon Motorola CLIQ z dostepem do Internetu i kamera 5 MP. :)))

10 June 2010

Nadal zmeczona, ale...

Moje ogromne zmeczenie jakims cudem wywoluje ostatnio efekty bardzo wymierne... Dzisiaj w Cell pojawila sie publikacja, na ktorej jestem drugim (!!!) autorem. Yay!! :)))

09 June 2010

Środa wieczorem

Jestem tak strasznie zmęczona, że aż bolą mnie palce u stóp...

08 May 2010

Sobotnia mandala zainspirowana bukietem stojącym na moim stole

Skąd się wzięły rozrzucone nasionka?...

Nasionka nie były tak do końca klasycznie rozumianymi nasionkami, ale pylnikami, które opadły z pręcików kwiatów, które w czwartek otrzymałam od Teściowej wraz z podziękowaniami za opiekę nad Jessie. Mój pierwszy Dzień Matki... :)))

02 May 2010

Surrealistyczne rozmowy łazienkowe

Tim - obcina paznokcie u stóp; prawa noga oparta o sedes; drzwi otwarte na oścież.

Ja - wchodzę do łazienki w momencie, gdy jeden z obrzynków spada na podłogę.

Ja: Tylko upewnij się, że pozbierałeś wszystkie swoje paznokcie z podłogi.

Tim: Czy Ty masz coś przeciwko moim paznokciom?

Ja: Nie mam nic przeciw Twoim paznokciom, ale nie lubię, gdy wbijają mi się one w nogę.

Tim: Ale one przecież tylko szukają nowej stopy...

Wszystko jest ładniejsze u sąsiadki za płotem



Biało-czerwona po raz drugi

Dzisiaj jest Dzień Flagi Polski!

27 April 2010

...

Znowu trochę pokantowałam z postami. I to w dodatku tylko obrazkowymi. Ja to już tak mam. I chyba wszyscy zdążyli się do tego przyzwyczaić. Obiecuję, że więcej napiszę jutro. Najpóźniej w weekend. A póki co zostawiam Was ze zdjęciowym wspomnieniem o mnie.

Gładko uczesana tuż po wyjściu od fryzjera, czy dzień później w wersji niechlujnej?... ;PPP

25 April 2010

Zupełnie z zaskoczenia

Byliśmy dzisiaj w Górach Poconos w północnej Pennsylwanii. Odwiedzaliśmy tam ośrodek kolonijny, w którym 4 tygodnie wakacji ma spędzić Jessie.
W stołówce odnalazłam ten oto znaczek przyklejony na drzwiach do kuchni przez pracujących tam w lecie polskich kucharzy. :)))

24 April 2010

Późna wiosna u Mony w New Jersey

Odkąd weszliśmy w posiadanie truck'a w postaci Dodge'a Dakoty 4X4 V6 nasze życie towarzyskie kwitnie. Dzisiaj przewoziliśmy meble Monie i dzięki temu udało mi się pstryknąć kilka fotek w Jej przydomowym ogródku. :)))





17 April 2010

11 April 2010

Wiosna już tutaj przekwitła...

... a ja wciąż nie skończyłam haftu...

03 April 2010

Niekonwencjonalna Wielka Sobota

Dzień spędziliśmy mało świątecznie, ale jednak odświętnie. Koncert Norah Jones i Jej zespołu w Tower Theatre był absolutnie doskonały. Możecie wierzyć w bezstronność mojej opinii, bo do fanów tej artystki jak dotąd się nie zaliczałam...
Zdjęcie autorstwa Aileen Bannon (http://www.philly2philly.com/culture/lens).

23 February 2010

Czasami wygląda jak jamnik, ale zazwyczaj to jednak nie...

Im więcej szperam w Internecie, tym bardziej jestem przekonana, iż nie posiadamy takiej sobie zwykłej skundlonej jamniczki miniaturowej, tylko tzw. psa designerskiego (ang. designer dog). Patrząc na dziwne uszy i nazbyt wysokie i mocno umięśnione tylne nogi, nasza Evey jest ni mniej ni więcej, ale Chiweenie - mieszanką Chihuahua i jamnika. ;)))

2 miesiące po terminie, czyli również moje na listy odpisywanie...

Original publish date Feb 25, 1963

W ramach ilustracji wczorajszego posta

To (chyba) nie jest Evey na tym zdjęciu, ale sytuacja zdecydowanie wygląda na znajomą. Biedny Husky nie ma już oka, a teraz mały potwór dobiera się do jego paszczy...

22 February 2010

Surrealnie...

Wczoraj wieczorem 10-funtowa jamniczka miniaturowa stanęła mi na lewym oku. Jak bezsensownie by to nie brzmialo...

14 February 2010

Happy Valentine's Day!

Najserdeczniejsze pozdrowienia walentykowe dla Wszystkich i najcieplejsze życzenia urodzinowe dla Kingi. :)))

11 February 2010

Białe i czerwone piórka


Jak widać po intensywności postów, spędzam dzień niezwykle produktywnie... ;))) Może nawet zaległe maile napiszę?... ;PPP