31 August 2007

Ojciec i córka


Patrz uważnie pod nogi, a zobaczysz słońce i księżyc i gwiazdy


Przywidzenia...

Timik powtarza, że mi się wydaje, ale ja wciąż twierdzę, że symbol mojego ukochanego Mr. Blecka z Erlangen w pewien sposób odbija się w logo sieci Bucks County Coffee Co., której kawiarenkę odwiedzam na dworcu w Filadelfii.

29 August 2007

Świat jest pełen rozczarowań, ale wiem, że zdarzają się gorsze rzeczy

Dostałam dziś niezwykle osobistą kartkę urodzinową wypełnioną mądrościami życiowymi i dobrymi radami. Niby od mojego ojca, ale napisaną ręką jego żony:

27 August 2007

Dobranoc...

Obecnie w czytaniu

Jakiś czas temu przeczytałam "Snow Flower And The Secret Fan" w polskim tłumaczeniu, a teraz czytam "Dragon Bones" w oryginale. Przyjemna lektura bez zobowiązań dla zainteresowanych historią i kulturą Chin.

Ciekawostka

Nigdy bym nie przypuszczała, że muzyka Queen (zwłaszcza albumy "A Night At The Opera" i "Made In Heaven") będzie idealnym uzupełnieniem (stymulantem?) dla mojego power-walking. Przeszłam dziś prawie 3 mile w niecałe 40 minut i bardzo jestem z siebie dumna. :)))

26 August 2007

I jeszcze rzut okiem kamery do ogrodu sąsiadki tuż za płotem

Ślimacze postępy w remoncie

Tak nam to strasznie wolno idzie, że aż wstyd nawet się odzywac. Tym niemniej zmiany na lepsze dają się czasami zauważyc. Tak na przykład w tej chwili wygląda pokój Samie:

25 August 2007

Przeczytane przed chwilą

"Jesus has a very special love for you. [But] as for me, the silence and the emptiness is so great, that I look and do not see, — Listen and do not hear — the tongue moves [in prayer] but does not speak ... I want you to pray for me — that I let Him have [a] free hand."
— Mother Teresa to the Rev. Michael Van Der Peet, September 1979
Otrzymałam dziś najnowszy numer magazynu TIME i niezwykle poruszył mnie w nim artykuł o 50-letnim kryzysie (czy wręcz braku) wiary Bł. Matki Teresy z Kalkuty. Serdecznie polecam Wszystkim jego lekturę.

Nad Oceanem


Nowa fascynacja - ptaki nadmorskie





Niestety domu stąd nie widac

Byliśmy dziś z Timem nad oceanem i było pięknie.

Misterna robota

Tydzień temu Tim usunął wszystkie pajęczyny porozwieszane zarówno na zewnątrz naszego domu, jak i na krzakach i krzewach rosnących przed domem. Jak było do przewidzenia, był to zbędny wysiłek:

24 August 2007

Urodzinowo

Na Wyspach juz jest sobota, ale u mnie nadal piatek 24 sierpnia, wiec teoretycznie (khe, khe) nie jestem spozniona z urodzinowymi zyczeniami dla Filipa. Wytrwalosci, weny tworczej oraz wyrozumialego szefa. Trzymam kciuki za rozprawe doktorska! :)))
I jeszcze dzisiejszy okolicznosciowy pasek "Piled Higher and Deeper":

21 August 2007

Love

Hope

Faith

Swiat sie usmiecha, gdy to widzi

Niektore ulice amerykanskich miast z powodzeniem moglyby konkurowac z polskim drogami, jesli chodzi o ilosc dziur i nierownosci. Tuz przy dworcu w Filadelfii ulica jest tak zniszczona, ze w czasie deszczu przy chodniku tworzy sie tam ogromna kaluza. Gdy mowie ogromna, mysle o malym jeziorku, zarowno pod wzgledem powierzchni, jak i glebokosci. Gdy wczoraj wieczorem bieglam, zeby zdazyc na pociag, widzialam, ze jest mokro, ale nie sadzilam, ze jest bardzo zle. Szybkim krokiem zmierzalam w strone kraweznika, gdy nagle zza wegla wypadl jeden z lokalnych bezdomnych i zaczal kierowac ruchem spoznionych i przemoczonych pasazerow pociagow regionalnych. Glosno komunikowal o glebokiej kaluzy i kierowal wszystkich w strone suchego kawalka. Przydarzaja mi sie tutaj takie rzeczy i zawsze usmiecham sie, gdy o nich mysle.

Einmal ist keinmal

Wiem, wiem, katuje Was wszystkich moimi problemami i rozterkami po spotkaniu z ojcem, ale dzieki temu jest mi latwiej. Dziekuje wszystkim, ktorzy sie do mnie wczoraj odezwali ze slowami wsparcia, z opowiesciami o wlasnych doswiadczeniach, z obiektywna ocena sytuacji. Dochodze powoli do siebie i zaczynam cieszyc sie, ze podjelam ta kolejna probe kontaktu z wlasna przeszloscia. Bo jeden raz nie wystarczy. Trzeba probowac do skutku.

20 August 2007

Wyluzowana konewka

Taki prezent ostatnio dostałam od męża:

Zagubieni w zieloności






Klasyczny przypadek

Timik przyniósł mi dziś z pracy książeczkę, w której znalazłam wykres przedstawiający emocjonalną odpowiedź na zmianę postrzeganą negatywnie:
Jeśli chodzi o stan mojego ducha i umysłu po sobotniej rozmowie z ojcem, to jestem w tej chwili gdzieś w połowie drogi pomiędzy fazami zaprzeczenia i złości. Miejmy nadzieję, że w miarę bezboleśnie uda mi się pokonac zbliżający się nieubłaganie depresyjny dołek.

Power walking - speed walking

Myszkowalam ostatnio w internecie szukajac informacji o power walking i dowiedzialam sie, ze o power walking mozna mowic, gdy osoba porusza sie z predkoscia 6-9 km/h. Ja 2 mile (czyli ok. 3.2 km) robie zazwyczaj w 30 minut, czyli jestem w dolnej granicy tej normy. Ale przynajmniej jestem w normie, a nie ponizej niej! :))) A tak w ogole, to z tego, co mowi mi Julia, przecietny czlowiek porusza sie z predkoscia 4 km/h.

Serdecznie witam nowego czytelnika mojego skromnego bloga

Szabelko Kochany. Wlasnie zobaczylam, ze spedziles cale 25 minut (a moze nawet i wiecej) na mojej stronce. Bardzo mi milo, ze w koncu przekonales sie do komputerow i ze na moim blogu eksperymentujesz z internetem. Do zobaczenia w Krakowie juz niedlugo! Caluski.

18 August 2007

Morze czerwone

Przezylam... Jestem umordowana jak cholera. Glowa mnie boli. Zatoki mi sie zatkaly z nerwow. Zoladek mi sie nadal przewraca z lewa na prawa. Dzis po raz pierwszy od 4 i pol roku spotkalam sie z moim ojcem. Po raz pierwszy w zyciu, majac lat nieomalze 31, tak naprawde z nim rozmawialam. Bylo trudno, ale podolalismy. Przede wszystkim dzieki Timowi, ktory czasami musial tlumaczyc mi meski punkt widzenia, a mojemu ojcu moje spojrzenie na swiat. Przetrwalismy i teraz moze byc juz tylko lepiej. Dziekuje serdecznie wszystkim, ktorzy trzymali za mnie kciuki. A teraz ide juz spac.

Proszę, usiądź koło mnie...

Kolejna porcja zdjęc z zeszłej soboty.




15 August 2007

W zdrowym ciele zdrowy duch :)))

Przegladalam dzis Fistaszki z ostatniego miesiaca i oto co znalazlam:

14 August 2007

Ksiazki i Ludzie

W zwiazku z tym, ze wieksza czesc mojego zycia spedzilam w bibliotece, mam specyficzny (choc nie taki znowu zupelnie wyjatkowy) stosunek do ksiazek. Wiele osob przeciez kolekcjonuje ksiazki, szanuje je i traktuje je jak czlonkow rodziny. Ja moje ksiazki kocham na tyle, zeby wydac tysiac dolarow na przeslanie ich do Stanow. Rozumiem, ze niektorych moze to szokowac i nie okazalam wiec zdziwienia, gdy wiekszosc z moich 10 paczek dotarla do mnie w stanie dosc sponiewieranym, wskazujacym na dzialalnosc amerykanskiego urzedu celnego. Co mnie natomiast ostatnio wprowadzilo w oslupienie, to stosunek, jaki do ksiazek ma Sara - Amerykanka z tytulem doktora, z ktora tutaj pracuje. Czyta duzo ksiazek. Wypozycza je w bibliotece, jak wiele oszczednych osob. Kupuje je rowniez czasami, ale nigdy nie zatrzymuje. Po przeczytaniu wysyla je swojej mamie, albo oddaje przyjaciolom. Gdy byla mlodsza, zanosila swoje ksiazki do lokalnej biblioteki i nie mowiac nic bibliotekarzom, zostawiala je na polkach. Zawsze we wlasciwym dziale i w porzadku alfabetycznym. Nietypowa to milosc do ksiazek i do ludzi chyba tez, bo przeciez nie kazdy umie tak bezinteresownie dzielic sie z innymi swoja wlasnoscia. :)))

13 August 2007

Zabawa filtrami

Wybierajcie swojego faworyta. ;)))
Zdjecie nr 1.
Zdjecie nr 2.
Zdjecie nr 3.
Zdjecie nr 4.
Zdjecie nr 5.
Zdjecie nr 6.

Tak Dlugo Czekalam na Slonce