30 June 2007

Zdjęcia motywacyjne

Dostałam dziś e-mail od Mamy z załącznikiem. Poniżej prezentuję, w jaki sposób moja Szanowna Rodzicielka stara się przypomniec mi o konieczności zakupu biletów lotniczych do Krakowa na jesień tego roku:

Na zdjęciach możecie podziwiac (to informacja dla moich niekrakowskich Przyjaciół) Dąb Lokacyjny oraz Pomnik Tadeusza Rejtana. Oba pojawiły się w Mieście przy okazji obchodów 750-lecia lokacji.
P.S. Na drugim zdjęciu daje się również zauważyc typowego mieszkańca krakowskich Plant, jak zwykle bardzo zmęczonego... Za nim nie tęsknię... ;PPP

29 June 2007

Rozdarcie żołądkowo-duchowe

Dzisiaj jest piątek, więc wypadało pojechac na jakieś zakupy żywnościowe. W polskim sklepie w Trenton, NJ kupiliśmy chleb, wodę mineralną "Nałęczowianka", kefir, ser biały półtłusty, sok z czarnej porzeczki, dżem ananasowy "Łowicz", ogórki konserwowe "Krakus", mleko "Łaciate" oraz najnowszy numer "Twojego Stylu". Wszystko, czego pragnie moja stęskniona polska dusza. No ale już brokuła, morele, szparagi, pomidory i rybę nabyliśmy w lokalnym sklepie koreańskiej sieci H Mart. Bo żołądek tego się właśnie domagał. I jak tu dojśc do porozumienia z samą sobą?...
P.S. Polska dusza głośno domagała się również koreańskich cukierków sliwkowych o dziwnym slodko-kwaśno-gorzkim smaku oraz chińskiej herbaty żeń-szeniowej, potęgując tym samym rozdarcie i utratę tożsamości narodowej.

Nowy zakup

Przy okazji wizyty kontrolnej u chirurga szczękowego, zajrzeliśmy dzisiaj do sklepu meblowo-durnostojkowego-z-komercyjnym-nadęciem-orientalno-artystycznym Bombay. Niestety tym razem nie oparłam się i wyszliśmy z takim oto dziełem oprawionym w hebanowe ramy:
Wiem, wiem, że pewnie taki obraz będzie można znaleźc w co piątym amerykańskim domu należącym do przedstawicieli klasy średniej, ale coś mnie w nim urzekło. Znana w końcu jestem z mojej miłości do orientu, wizerunków Buddhy i storczyków. A tytuł obrazu jest właśnie "Buddha Orchid". Artystka odpowiedzialna za jego popełnienie to Liz Jardine. No i niech sobie będzie jednym z miliona jednakowych. Pasuje do naszej biblioteki i już. A ściany w niej będą w kolorze zurawinowym...

26 June 2007

Ponownie klasyka w czytaniu

W związku z cięciami w budżecie domowym, podjęłam decyzję o zaniechaniu niepotrzebnych zakupów. Na pierwszy ogień poszły kolorowe tygodniki, które nabywałam regularnie na stacji kolejowej. No i teraz zawsze noszę w torebce jakąś książkę do czytania w pociągu. Obecnie na tapecie jest "Kobieta z wydm" Kobo Abe.

25 June 2007

Po przyjsciu do domu

Gdy dojechałam do naszego miasteczka, na stacji czekał na mnie Timik z samochodem, cobym nie musiała maszerowac tych 100 metrów, które dzielą tory kolejowe od domu (znowu boli mnie pięta). A gdy wysiedliśmy z auta i chcieliśmy wejśc do domu, na wycieraczce znaleźliśmy kota sąsiadki, który ani myślał się ruszyc z miejsca i tylko uśmiechał się do nas niebieskooko i ziewal bezczelnie.
Później, gdy wyszliśmy na tył domu, okazało się, że pod naszą szopą mieszka nowy lokator, którego roboczo nazwaliśmy Fuzzy Fuzzy (czyli też inaczej Rozmazany Pluszak, ponieważ niemożliwym jest uchwycenie go na w miarę chociaż ostrym zdjęciu):
Okazało się też, że w końcu rozkwitła nasza pnąca róża:
Timi tak zmotywowany urokiem naszego krajobrazu zaczął siac trawę i podlewac krzewy: A teraz zjemy lody i gdy Timik będzie się relaksował przy drugiej serii "Smallville", ja troszkę poprasuję. Dobrej nocy życzę tym, którzy są w mojej strefie czasowej, ciepłych snów wszystkim w Europie i dobrego dnia Ulenie w Australii. :)))

Zdarzaja sie tez i takie dni

Dzisiaj szefowa odkryla, ze z Jej biurka zniknela znaczna suma pieniedzy, a kolezanka z sasiedniego z labu powiedziala mi, ze Jej Mama ma zlosliwego raka piersi. Nie zawsze jest slonecznie na swiecie...

24 June 2007

Celtic Heritage Day

A później poszliśmy z Timikem nad rzekę Delaware, gdzie odbywał się coroczny Dzień Celtycki. Niewiele się na nim działo i raczej przypominał prowincjonalny odpust, ale zawsze miło jest popatrzyc na tańczące Irlandki i podelektowac się urokiem błękitu wody. :)))





Running for Cover

Dzisiaj odbył się bieg Running for Cover mający na celu zebranie funduszy na badania nad melanomą. Timik też w nim startował i całkiem nieźle się spisał, chociaż jednak szefowa okazała się od Niego szybsza. Oprócz dorosłych, dzieci i niemowląt w wózkach, na starcie pojawili się też tacy zawodnicy:

20 June 2007

To mnie w tej chwili zachwyca

Plyta Melody Gardot - 22-letniej artystki pochodzacej z Filadelfii.
"Sztukmistrz z Lublina" Singera. Wstyd sie przyznac, ale wczesniej nigdy Jego ksiazek nie czytalam.
A w najblizszych planach mam jeszcze odwiedzenie wystawy japonskich artystow Ike Taiga i Tokuyama Gyokuran w Filadelfijskim Muzeum Sztuki oraz przeczytanie powiesci Orhana Pamuka "Nazywam sie czerwien". I caly czas mam nadzieje, ze w koncu uda sie nam z Timem wybrac na Broadway zobaczyc "Les Miserables".

Mamy nowego magistra w naszym gronie!!

Serdeczne gratulacje, Julik!

18 June 2007

Tym żyjemy:

  • Otchłań po-zębowa już prawie nie boli.
  • Kiełkują nam trzy cebulki z ośmiu, które zasadziłam pod drzewem na przodzie domu.
  • Tim mówi, że widział kolibra w naszym ogrodzie (nie jestem jednak pewna, czy mogę Mu w tej kwestii wierzyc).
  • Pnąca róża na tyłach domu niedługo powinna rozkwitnąc.
  • Przeglądówka jest w druku.
  • W środę Juleczka broni magisterki, więc trzeba mocno trzymac za Nią kciuki.
  • Przeżyłam seminarium instytutowe i juz nawet prawie zdołałam o nim zapomniec.
  • Napisałam nieomalze cały wstęp do grantu.
  • Włosy przestają mi się kręcic, bo są za długie (wniosek: trzeba umówic się na wizytę do fryzjera).
  • Teśc cieszył się wczoraj jak dziecko z prezentu, który daliśmy Mu na Dzień Ojca.
  • Tim czyta jedną książkę na dzień. Muszę Mu jutro kupic nowego Stephena Kinga.
  • Oglądam na DVD trzecią serię "Magdy M." i bardzo przeżywam chorobę Piotra.
  • Rybka rośnie sobie radośnie i uśmiecha się do mnie promiennie, gdy rano schodzę ją nakarmic (oczywiście przesadzam z tym uśmiechaniem, ale trzeba przyznac, że Dean wygląda na zdrowego i zadowolonego bojownika).
  • Sam i Jess rozpoczęły dziś pierwszy tydzień wakacji.
  • Timik trenuje ostro bieganie, żeby w niedzielę nie przynieśc mi wstydu ;)))

Czyli jednym słowem jest fajnie. :)))

15 June 2007

Oj, ja biedna, (nie)szczęśliwa (???)

Straciłam dziś kolejnego zęba i mnie boli twarz. A tak poza tym, to podejrzewam, że ta nieszczęsna lewa górna szóstka musiała miec coś do czynienia z poczuciem humoru, bo mi się zmieniło. Śmieje się z żartów mojego teścia, śmiałam się z żartów mojego chirurga wciąż siedząc na fotelu dentystycznym (!!!) i w ogóle jakoś częściej się śmieję nie zważając na to, że boli mnie twarz. Może teraz, gdy tego zęba nie ma, zdołam się nawet nauczyc tego słynnego amerykańskiego optymizmu?...

12 June 2007

Smiac sie, czy plakac, czyli czy zachowala sie w nas osobowosc Wandy.

"Proszę, czy mogę pogładzić twój miękki tyłeczek?". Zastanawiam sie, jakie bylyby reakcje, gdyby mlody Polak zadal takie pytanie przygodnie poznanej kobiecie w Londynie, czy w Dublinie. Czy zostalby oskarzony o szowinizm i momentalnie zlinczowany? Czy tez zostalby po prostu zignorowany jako niegrozny polski pijaczek? Jak zachowalaby sie Angielka slyszac takie pytanie? Co zrobiliby obecni na miejscu Anglicy?
Nie ma mnie w Krakowie, wiec nie wiem nawet, jak na najazd pijanych chuliganow z Wysp reaguja mlodzi Polacy. Czy podnosza sie od stolikow i bronia dobrego imienia swoich kobiet? Czy dziewczyny przypominaja sobie patriotyzm Wandy, corki Kraka i odchodza z podniesionym czolem, nie zwracajac uwagi na wulgarne zaczepki? Czy tez moze Polki w nadziei na "lepsze zycie na Zachodzie" pozwalaja Wyspiarzom na takie traktowanie? Czy przymykaja oko, usmiechaja sie najpiekniej i mysla, ze przyzwolenie na takie zachowanie da im zacnego brytyjskiego meza?...
Mam nadzieje, iz wiekszosc po prostu spoglada z wyzszoscia i odwraca sie z niechecia.
Tym niemniej, mysle sobie, ze istnienie przewodnikow po Krakowie, nawet tych imprezowych, jak ten na zdjeciu powyzej, swiadczy o tym, ze ludzie z Wysp przynajmniej wiedza, ze taki kraj jak Polska istnieje, ze ma swoj wlasny jezyk i walute, ze piwo jest tam dobre i tanie, a dziewczyny najpiekniejsze w Europie. Czy wkladaliby tyle wysilku w nauke naszych szeleszczacych zglosek, gdyby nie mysleli, ze sie im to oplaci? Od nas zalezy tylko, jak sie zachowamy i jaka damy opinie o nas samych. Nie oburzam sie jak pani Jaruga-Nowacka na lamach Dziennika, tylko wierze w sile charakteru i dume mlodych Polakow.

09 June 2007

Sobotni gośc

Przyłapałam dzis w naszym ogródku syjamską kotkę sąsiadki. Otrzymałam dostojne pozwolenie na 2 fotografie, po czym niebieskim mrugnięciem zostałam odesłana w swoją stronę.

Mieszkanie dla rybki

Taka jestem zalatana i rozkojarzona, ze zapomniałam pokazac tutaj jak od tygodnia mieszka Dean, nasz Bojownik syjamski (Betta splendens). Wydaje się byc zadowolony z tego, iz jego akwarium jest teraz duzo większe od słoika, w którym wczesniej rezydował.



06 June 2007

Lekcje optymizmu

Nie wiem, czy to jest moja osobowośc, czy też cecha charakterystyczna naszego narodu, ale dla mnie szklanka jest zazwyczaj w połowie pusta i tak jak u Woody'ego Allena woda w niej jest zatruta. Tim uważa, że z takim stosunkiem do świata, tracę zbyt dużo z jego atrakcyjności i codziennie rano mówi "Wypełniłem twoja szklankę czystą wodą, więc nie musisz się już niczym martwic". Ale chociaż cieszę się światem częściej niż kiedyś, to jednak nadal trudno jest mi wpasowac się w amerykanski mega-optymizm.

03 June 2007

Rocznicowe drzewko

Wczoraj obchodziliśmy z Timem 4 rocznicę ślubu, a z nieba lał się żar, który uniemożliwił nam zrealizowanie planów upamiętnienia tego dnia. Na szczęście dziś jest juz chłodniej i mogliśmy posadzic w ogrodzie nasze rocznicowe drzewko, które dostaliśmy w prezencie od mojej Mamy. Klon japoński byc może nie jest gigantem pośrod drzew, ale jest przepiękny, więc proszę nie narzekac, że ledwo go widac. Wszechświat już go zaakceptował i skropił deszczem.

02 June 2007

Canna

Ta roślina stała się ostatnimi dniami moją obsesją. Rośnie jak na potęgę i kwiaty ma coraz piękniejsze.

W oczekiwaniu na pierwszego kolibra

Powiesiliśmy dziś karmnik, wypełniliśmy go kolorowanym roztworem cukru i czekamy teraz na kolibry. Może się uda... :)))

01 June 2007

Pozalowania godna rutyna

Juz kiedys mi sie to przytrafilo. Wchodzilam do Mr Blecka w Erlangen codziennie rano w drodze do pracy, przystojny czlowiek za barem usmiechal sie do mnie promiennie, mowil "Mittlere Cappuccino zum Mitnehmen" i podawal mi moja poranna kawe. Dawalo mi to poczucie zakorzenienia i przynaleznosci. Ale gdy dzisiaj, po zamowieniu croissanta i herbaty Earl Grey, uslyszalam "To samo zamawialas wczoraj! Pamietam cie!", to poczulam sie jakos dziwnie. I choc slowa te wypowiedziane byly zyczliwie, to jednak bezwzglednie uswiadamialy mi, iz jestem w pewien sposob ograniczona przez wlasne przyzwyczajenia.