W sobotę wybieramy się do teściowej piec świąteczne ciasteczka. Taka tu jest tradycja. Taka zresztą sama jak w rodzinnym domu Sonji w Bambergu. :))) I w związku z tym, że te bożonarodzeniowe ciasteczka kojarzą mi się przede wszystkim z czterema latami spędzonymi we Frankonii, postanowiłam w tym roku przygotowac słodkości rodem z Niemiec. Na mojej liście znalazły się ciasteczka anyżowe ze Szwabii (Springerle), Pfeffernüsse (czyli pikante ciasteczka z dodatkiem pieprzu), migdałowe półksiężyce (Mandel-Halbmonde) i ciasteczka miodowe (Honigplatzchen). Przy okazji przeglądania przepisów i wypisywania potrzebnych artykułów okazało się, iż do ciasteczek pieprzowych potrzebuję kandyzowanej skórki pomarańczowej. Więc jak na dobrą gospodynię przystało zabrałam się wczoraj do roboty.
A dziś moja pracowitośc została nagrodzona tymi czterema uroczymi słoiczkami. :))) A przy okazji w domu zapanowała świąteczna atmosfera i przywołane zostały najlepsze wspomnienia z mojego domu rodzinnego, gdzie Mama zawsze przed Świętami prosiła mnie o jedzenie kilogramowych ilości pomarańczy, aby móc smażyc ich skórki.
No comments:
Post a Comment