01 January 2010

Kartki z kalendarza nieodwracalnie utracone

Nie ma sensu wypisywanie uroczych herbacianych cytatów z mojego ubiegłorocznego już kalendarza. Tamte miesiące minęły i nic mi ich nie odda. 2 września wydawało mi się, że do "33 razy sztuka" i że po tym jak Mama przywróciła porządek w moim domu, wszystko jakoś się ułoży... We wrześniu wprowadziła się do nas młodsza córka Tima i faktycznie przez miesiąc było ślicznie. Rodzina prawie jak z obrazka, wszyscy uśmiechnięci, katolicka szkoła, wspólne wyjścia do kina. Nieomalże klasyczny przypadek "The Brady Bunch". W połowie października Jessica stwierdziła jednak, że nie chce jej się już myć 2 razy dziennie zębów, zbierać dobrych ocen w szkole i pracować nad nowo zawiązanymi przyjaźniami. Reszta października, listopad i większość grudnia upłynęły jej w związku z tym na pobytach w "centrach kryzysowych", które po usunięciu politycznej poprawności nazwalibyśmy po prostu zakładami zamkniętymi dla nieletnich. Dni spędzone na terapiach, dyskusjach, rozmowach, kłotniach, wrzasku, histerii i obietnicach. Obietnicach, z których nic nie wynika, bo po 8 godzinach sennego spokoju przychodzi kolejna awantura wraz z kolejnymi żądaniami. Wczorajszego Sylwestra spędziliśmy z Mamą i Timem spokojnie w domu - upiekliśmy ciasto, przygotowaliśmy sos żurawinowy, Mama uzupełniła swojego bloga, ja dokończyłam upiększanie collage'u zdjęć rodzinnych, a Timik oglądnął drugą część "Transformersów". Nudny i ciepły wieczór. Taki, jakie lubię najbardziej. A w niedzielę wraca Jessica po tygodniowym pobycie u swojej mamy i już cierpnie mi skóra na karku. Co zafunduje nam tym razem?... Bo wczoraj już dzwoniła do Tima, mówiąc, że "siostra jej nienawidzi, a mama jest na nią wściekła"... Wybaczcie więc proszę za moje okresy milczenia i za zaniedbanie cyklu kartek z kalendarza. Prawdę mówiąc nawet nie pamiętam, czy przekręcałam kartki mojego kalendarza wiszącego w kuchni.
********************************************************
December 2009
November 2009
October 2009
September 2009
August 2009

No comments: