Gdy dojechałam do naszego miasteczka, na stacji czekał na mnie Timik z samochodem, cobym nie musiała maszerowac tych 100 metrów, które dzielą tory kolejowe od domu (znowu boli mnie pięta). A gdy wysiedliśmy z auta i chcieliśmy wejśc do domu, na wycieraczce znaleźliśmy kota sąsiadki, który ani myślał się ruszyc z miejsca i tylko uśmiechał się do nas niebieskooko i ziewal bezczelnie.
Później, gdy wyszliśmy na tył domu, okazało się, że pod naszą szopą mieszka nowy lokator, którego roboczo nazwaliśmy Fuzzy Fuzzy (czyli też inaczej Rozmazany Pluszak, ponieważ niemożliwym jest uchwycenie go na w miarę chociaż ostrym zdjęciu):
Okazało się też, że w końcu rozkwitła nasza pnąca róża:
Timi tak zmotywowany urokiem naszego krajobrazu zaczął siac trawę i podlewac krzewy: A teraz zjemy lody i gdy Timik będzie się relaksował przy drugiej serii "Smallville", ja troszkę poprasuję. Dobrej nocy życzę tym, którzy są w mojej strefie czasowej, ciepłych snów wszystkim w Europie i dobrego dnia Ulenie w Australii. :)))
Timi tak zmotywowany urokiem naszego krajobrazu zaczął siac trawę i podlewac krzewy: A teraz zjemy lody i gdy Timik będzie się relaksował przy drugiej serii "Smallville", ja troszkę poprasuję. Dobrej nocy życzę tym, którzy są w mojej strefie czasowej, ciepłych snów wszystkim w Europie i dobrego dnia Ulenie w Australii. :)))
No comments:
Post a Comment