I juz jest cisza i spokój. I mogę bloga uzupełnic w czasie, gdy Tim ogląda rezyserską wersję "Miami Vice". Naczynia są pomyte, resztki jedzenia pochowane, stół zwyczajnie domowy.

Ale zanim goscie rozeszli się do swoich domów:
- mazurek był optymistyczny

- baranek odswiętny

- stół przepiękny

- a Timik w wysmienitym humorze :)))

Teraz pora wracac do rzeczywistosci. Witaj poniedziałku! A tym, którzy jeszcze swiętują w Polsce zyczę mokrego Dyngusa i udanego wyjscia na Emaus. :)))
No comments:
Post a Comment